Widmo recesji może wywołać spadek cen paliw
Po rekordowych wzrostach ceny paliw wkrótce mogą zacząć spadać. O ile rafinerie i sprzedawcy uwzględnią w swoich wycenach to, co właśnie dzieje się na rynkach ropy naftowej.
W środę po południu cena baryłki europejskiej ropy Brent wynosiła prawie 108 dolarów. Jest to blisko 6 proc. mniej, niż po wtorkowym zamknięciu notowań. Tańsza stała się także amerykańska ropa WTI, której cena spadła do niecałych 103 dolarów za baryłkę, czyli o ponad 6 procent.
Cena ropy spada, ponieważ rynek coraz bardziej obawia się recesji w największych gospodarkach świata, co związane z przeprowadzanymi przez banki centralne dynamicznymi podwyżkami stóp procentowych.
Taki sposób walki z inflacją obrał już zarówno Europejski Bank Centralny, jak i amerykański Fed, który w czerwcu dokonał najwyższej podwyżki stóp procentowych od 1994 roku – aż o 75 pkt. bazowych. Podobnie sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii czy w naszej części Europy, gdzie już wszystkie banki centralne podniosły stopy procentowe. W Czechach wzrosły one najbardziej – aż do 7 proc.
Te działania wywołują obawy o spowolnienie wzrostu gospodarczego, a nawet wystąpienie recesji. Wysokie stopy ograniczają popyt, a problemy z globalnymi łańcuchami dostaw ograniczają rozwój przemysłu. To z kolei może spowodować spadek zapotrzebowania na surowce energetyczne, w tym ropę.
Z tego powodu już teraz spadają ceny benzyny. Na stacjach paliw jeszcze nie widać niższych cen, jednak spadki można zaobserwować w hurtowych notowaniach. Dla przykładu, za 1000 litrów benzyny PB95 na Orlenie trzeba zapłacić 7163 zł – tydzień wcześniej było to 7331 zł (w obu przypadkach bez VAT).
Zobacz też: Berlin uruchamia elektrownie węglowe, lecz nie wstrzymuje zamykania elektrowni jądrowych
MD/źródło: 300gospodarka