SMR-y – rewolucja w energetyce jądrowej czy kolejna obietnica bez pokrycia?
W Polsce trwa dyskusja o przyszłości energetyki. Z jednej strony rosnące ceny uprawnień do emisji CO₂ uderzają w konkurencyjność firm korzystających z węgla, z drugiej – dynamiczny rozwój OZE nie zapewnia jeszcze stabilności systemu. Jednym z rozwiązań mają być małe modułowe reaktory jądrowe (SMR-y), które miałyby być szybkie w budowie, tańsze i bardziej elastyczne niż tradycyjne elektrownie atomowe. Ale czy na pewno?
SMR-y – obietnice vs. rzeczywistość
Teoretycznie SMR-y mają wiele zalet:
- mniejsza skala – mogą być budowane tam, gdzie duże reaktory się nie zmieszczą,
- modułowość – możliwość stopniowego zwiększania mocy,
- szybsza budowa – dzięki prefabrykowanym elementom.
W praktyce jednak, jak tłumaczy dr inż. Paweł Gajda z Ministerstwa Przemysłu i AGH, nie są one aż tak małe, jak się wydaje.
Często wyobrażamy sobie SMR-y jako niewielkie urządzenia, które przyjeżdżają na ciężarówce, podłącza się je do sieci i gotowe. W rzeczywistości to nadal duże instalacje przemysłowe
– mówi Gajda.
Przykładowo, reaktor BWRX-300 (jedna z koncepcji SMR) jest wyższy niż niektóre tradycyjne reaktory, choć ma mniejszą średnicę. Różnica w mocy też nie jest aż tak drastyczna – podczas gdy duży reaktor (np. 1 GW) zasili całe województwo, kilka SMR-ów (po 300 MW) będzie potrzebnych, by osiągnąć podobny efekt.
Dlaczego SMR-ów wciąż nie ma?
Mimo że pierwsze projekty SMR pojawiły się już w latach 90., do dziś żaden komercyjny reaktor tego typu nie działa na skalę przemysłową. Głównym problemem jest certyfikacja i bezpieczeństwo.
W energetyce jądrowej nie można pozwolić sobie na eksperymenty. Każdy nowy model reaktora, nawet jeśli bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, musi przejść szereg rygorystycznych analiz
– wyjaśnia Gajda.
Dodatkowo, choć SMR-y miały być tańsze, brak realnych wdrożeń uniemożliwia zweryfikowanie tych deklaracji.
Kiedy SMR-y trafią do Polski?
Na świecie najbliżej komercjalizacji są projekty w Kanadzie i USA, gdzie pierwsze SMR-y mogą powstać w pierwszej połowie lat 30. W Polsce ich budowa jest możliwa pod koniec tej dekady, ale pod warunkiem, że:
- powstaną sprawdzone modele,
- znajdą się chętni inwestorzy (np. duże firmy chemiczne),
- państwo zapewni wsparcie (bo atom zawsze wymaga zaangażowania rządu).
Czy SMR-y zastąpią duże elektrownie jądrowe?
To technologie komplementarne. Duże reaktory nadal będą potrzebne do zapewnienia podstawowego zapotrzebowania, a SMR-y mogą uzupełniać system tam, gdzie gigawatowe moce nie są konieczne.
– mówi Gajda.
W Polsce SMR-y mogą być szansą dla przemysłu, który chce uniknąć wysokich kosztów emisji CO₂, ale nie zastąpią pełnej transformacji energetycznej.
Nadzieje vs. rzeczywistość
SMR-y brzmią obiecująco, ale na razie pozostają bardziej koncepcją niż gotowym rozwiązaniem. Ich sukces zależy od tego, czy uda się pokonać bariery technologiczne, prawne i finansowe. Jeśli tak, mogą stać się ważnym elementem miksu energetycznego. Jeśli nie – pozostaną kolejną niewykorzystaną szansą.
Czy Polska powinna czekać na SMR-y, czy skupić się na dużych elektrowniach jądrowych? To pytanie, na które odpowiedź poznamy dopiero za kilka lat.