Strażacy gaszą spalony samochód w nocy.

Gaszenie pożaru „elektryka” trwa długo. Jednak już wkrótce może się to zmienić

30.03.2023
Redakcja
Czas czytania: 2 minut/y

Ponad dwadzieścia jeden godzin. Tyle czasu trwała akcja gaszenia samochodu elektrycznego w Tuchomiu na Kaszubach. Aby móc schłodzić baterie auta, strażacy musieli umieścić pojazd w kontenerze napełnionym wodą.

Oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kartuzach Marek Szwaba powiedział w rozmowie PAP, że akcja gaśnicza trwała ponad 21 godzin. Wynikało to z tego, że baterie elektrycznego mercedesa EQA wymagały schłodzenia.

Dlatego auto zostało umieszczone w kontenerze napełnionym wodą. Zgłoszenie pożaru otrzymaliśmy w niedzielę przed godz. 21, a wodę z kontenera odpompowano w poniedziałek o godz. 15.30. Później kontrolowano, czy temperatura baterii nie wzrasta. Od naszego wyjazdu do zdarzenia do powrotu do jednostki łącznie minęło ponad 21 godzin

— dodał Marek Szwaba.

Minimalny czas schłodzenia baterii płonącego samochodu elektrycznego to 7 godzin, informują strażacy. W związku z tym, że w pobliżu Tuchomia nie było odpowiedniego miejsca do schłodzenia ogniwa, specjalny kontener musiał zostać przywieziony przez strażaków z Gdańska.

Lokalizacje w której miał miejsce pożar strażacy musieli przez cały czas trwania akcji gaśniczej zabezpieczać. Razem w gaszeniu „elektryka” brało udział 16 zastępów straży pożarnej. Na skutek pożaru nikt nie został ranny. Na podstawie polisy ubezpieczeniowej auta straty oszacowano na 190 tys. zł.

Elektryki palą się rzadziej

W ubiegłym roku w Polsce zarejestrowanych było 29 780 pojazdów elektrycznych, a strażacy musieli dziesięciokrotnie interweniować z powodu pożaru tego typu samochodów. W tym samym okresie spłonęło 8333 aut spalinowych – z ogólnej liczby 20 mln które znajdują się w Polsce. Oznacza to, że pożar przydarzył się 0,03 proc. aut elektrycznych oraz 0,04 proc. pojazdów spalinowych

Ogniwa w bateriach trakcyjnych cały czas mogą się nagrzewać, nawet przez 24 godziny. Trzeba więc schłodzić baterię i wanna jest jedną z metod zapewnienia tego chłodzenia. Taką, która oszczędza wodę

– powiedział Autokult.pl bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.

Problem stanowią baterie. To właśnie wykorzystywany w nich lit, a ściślej jego lotna postać, ulega zapłonowi. Baterie zwykle są zupełnie szczelne, więc można je jedynie schładzać. Inżynierowie pracują jednak nad rozwiązaniami, które znacznie ułatwią pracę strażakom.

Już teraz Renault wykorzystuje w swoich autach tzw. Fireman Access. To specjalne okienko w obudowie baterii, którego osłona topi się pod wpływem wysokiej temperatury charakterystycznej dla pożaru. Dzięki temu odsłania się wnętrze akumulatora i strażacy mogą łatwo opanować sytuację. Według Renault zgaszenie baterii jest możliwe nawet w 5 minut.

Prócz tego w Centrum Naukowo-Badawczym Ochrony Przeciwpożarowej w Józefowie testowane są specjalne płachty gaśnicze. Jeżeli testy zakończą się pozytywnie, płachty mogą szybko trafić do wszystkich jednostek straży pożarnej.

MD/źródło: PAP, Autokult

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA