Krowy na pastwisku

Co czeka branżę mleczarską w 2024 roku?

08.01.2024
Redakcja
Czas czytania: 6 minut/y

Po dobrym 2022 i bardzo słabym 2023 w ten rok wchodzimy z dużymi obawami, ale również z dużymi nadziejami – mówi Wojciech Marciniak, dyrektor w firmie Pro Profit, oceniając sytuację branży mleczarskiej i perspektyw na 2024 r. 

Jaki będzie rok dla branży mleczarskiej?

Jest to trudne zadanie tak jednoznacznie zaprognozować i określić czy 2024 będzie dobrym czy słabym rokiem dla polskiego mleczarstwa. Gdyż na taką ocenę będzie miało wpływ mnóstwo czynników zarówno tych, które są od mleczarni niezależne. Jak i tych, na które producenci mleka będą mieli mniejszy lub większy wpływ. Dlatego charakteryzując owe czynniki należy je podzielić na:

Zewnętrzne, a wręcz globalne, gdyż rynek mleka jest rynkiem globalny. Na, które polscy producenci mleka nie mają do końca wpływu, a które mają ogromny wpływ na polską branżę mleka. Są to:

– popyta na produkty mleczne ze strony Chin, czyli największego światowego odbiorcy produktów mlecznych? Gdzie spadki na tym ogromnym rynku oddziaływają niekorzystanie na wszystkich światowych producentów. Jeśli w 2024 roku nadał będzie obserwowany niższy popyt na produkty mleczne przez chińskich konsumentów przy jednoczesnym wzroście ich krajowej produkcji. To na efekty sadku cen na światowym rynku długo nie trzeba będzie czekać;

– poziom produkcji wśród największych światowych potęg w branży mlecznej, do których należą: oprócz UE, również Wielka Brytania, Nowa Zelandia, USA, Australia czy Argentyna. Czy nadal będzie obserwowany u tych producentów wzrost ilości produkcji mlecznej? A jeśli tak to do jakiego poziomu, gdyż w poprzednim roku w Q3/2023 był odnotowany spadek produkcji mleka o 0.5% r/r. Oczywistym jest, że jeśli podaż produktów mlecznych na światowych rynkach będzie rosła to automatycznie ich cena spadnie, dostosowując się do uwarunkowań rynkowych. Gdyż na tym rynku, jak każdym innym rządzi prawo podaży i popytu;

– prawodawstwo zarówno polskie jak i UE. Gdzie w przypadku strony unijnej głównymi czynnikami mającym ogromny wpływ na poziom wypracowanych przez sektor mleczny wyników będą mieć kwestie związane z: kosztami stosowania systemu kaucyjnego, kosztami związanymi z zieloną transformacją, czy ewentualnie nowe regulacje prawne, które mogą pojawić się w 2024 roku. Nie bez związku będą również wszystkie ewentualne dopłaty czy interwencje ze strony UE, które mogą się pojawić na rynku mleka, jeśli sytuacja zrobi się naprawdę trudna. Natomiast w przypadku krajowego podwórka tu, kwestiami kluczowymi będą: polityka rolna nowego rządu oraz podejście samego Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Pana Czesława Siekierskiego do sektora mlecznego. Czy będą kontynuowane przez polski rząd programy wsparcia polskich producentów mleka w zakresie dopłat do kosztów nośników energii (prąd, gaz, ewentualnie węgiel, itp.). W przypadku zakończenia tych programów oczywistym będzie znaczący wzrost koszt produkcji. Czy będą uruchomione, jakiekolwiek nowe programy wsparcia polskiego sektora mlecznego. A do tych czynników należy dodać jeszcze nawiązanie konstruktywnego dialogu ze stroną ukraińską, stworzenie strategii dla branży mlecznej, gdyż obecnie żadna branża w Polsce, oprócz sektora wołowiny, nie ma swojej strategii. Co wpłynie pozytywnie na całą branżę;

Wewnętrzne, które w przeważającej części zależą od samych producentów mleka, a są to:

– ceny mleka, które w Polsce z jednej strony zależą od sytuacji na rynku produktów i przetworów mlecznych. Jednak z drugiej strony są determinowane przez to, że polski rynek mlek zdominowany jest przez Spółdzielnie Mleczarskie, które należą do ich dostawców, czyli rolników. Dlatego Zarządy Mleczarni nie mogą sobie pozwolić na zbyt dużą obniżkę cen mleka, gdyż to wyzwoli głosy niezadowolenia ze strony dostawców, czyli de facto właścicieli. Z kolejnej jeszcze strony z roku na rok jest co raz mniej rolników, którzy produkują mleko, więc jest co raz większa konkurencja ze strony producentów o surowiec. To powoduje, że cenami mleka nie można do końca regulować spadków na rynku produktów gotowych. Co bezpośrednio może powodować zmniejszenie się zysków producentów mlecznych, a Ci, którzy mają obecnie straty mogą się tylko pogłębiać;

– wdrożenie rygorystycznych polityk kosztowych, dotyczących pozostałych kosztów z wyłączeniem kosztów mleka. Są to jedne z najważniejszych czynników szczególnie wśród małych i średników producentów mleka, a niestety są traktowane wyjątkowo po macoszemu przez mleczarnie. Co ma później niestety negatywny wpływ na generowane dochody lub generowane straty. Obserwuję polski rynek mleka od wielu lat i od lat powtarzane są te same maksymy, a mianowicie jak jest dobrze to wszyscy się cieszą i klepią po plecach. A jak przychodzą gorsze czasy to wówczas obowiązek wsparcia branży musi leżeć po stronie Ministerstwa. Tak przynajmniej uważa branża mleczarska. Natomiast problem leży w trochę innym miejscy, ponieważ bez wdrożenie istotnych zmian w samych zakładach mlecznych wsparcie nic nie da, lub przedłuży w niektórych przypadkach tylko proces agonii. W nowoczesnym zakładzie produkcyjnym takim jakim jest Mleczarnia powinien być dział controllingu, który będzie szczegółowo liczył koszty. I będzie w stanie w każdej chwili powiedzieć jaki jest wynik netto na każdym litrze skupionego mleka. Jakie w którym miejscu są najwyższe koszty oraz co zrobić, aby je obniżyć. Ułatwić pracę działu controllingu może wdrożenie systemu ERP, który będzie gromadził i dostarczał dane z poszczególnych procesów produkcji. Bez takich podstaw będzie bardzo trudno dalej funkcjonować producentom mleka o konkurowaniu i zdobywaniu rynku nie wspominając. A w konsekwencji może doprowadzić do zagrożenia bankructwem lub koniecznością dołączenia do większej grupy mlecznej takiej jak Mlekovita, Mlekpol, czy Polmlek. Czego doskonałym potwierdzeniem był ubiegłym, w którym z polskiego rynku mleczarskiego zniknęły zakłady mleczarskie w Czarnkowie (OSM) czy Łodzi (Jogo), jako samodzielne i niezależne podmioty. Ogromny kawał historii polskiego mleczarstwa przeszedł do historii. A to tylko kilka przykładów z polskiego rynku mleka. Gdzie polscy producenci oparli się konkurencji ze strony zagranicznych gigantów takich jak: Arla, Danone, Zott, Lactalis, czy Hochland a pokonały ich uwarunkowania ekonomiczne;

– zdobywanie poza unijnych rynków zbytu, gdyż znacząca polskiej produkcji, w niektórych kategoriach produktowych ponad 70% (mleko i śmietana, maślanka, masło czy sery) trafia na rynek UE. Gdzie mamy bardzo dużą konkurencję ze strony producentów niemieckich, francuskich czy holenderskich. A zupełnie pomijana jest kwestia sprzedaży poza UE, co oczywiście wiąże się z wyższymi nakładami finansowymi. Gdyż musimy dotrzeć do takich klientów, zdobyć ich uznanie, żeby chcieli zamówić towar oraz odpowiednio zabezpieczyć taką wymianę handlową. Jednak w dzisiejszym otwartym i cyfrowym świecie to nie powinno stanowić problemu. Gdyż mamy targi branżowe (Anuga, Sial, Gulffod w Dubaju czy Expo in Beijing, czy wiele innych), na które wyjazdy organizują organizacje branżowe taki jak Polska Izba Mleka. A późniejsza komunikacja może odbywać się za pomoc komunikatorów internetowych (skype, teams, itp.). W kwestii zabezpieczeń możemy z powodzeniem stosować produkty, które zostały do tego celu stworzone, czyli akredytywy, inkasa, ubezpieczenie należności eksportowych. To wszystko jest na wyciągniecie ręki polskiej branży mleczarskiej, tylko trzeba mieć odwagę, żeby z tych rozwiązać skorzystać. A przede wszystkim trzeba być otwartym na zmiany, które w życiu każdej firmy nie tylko z sektora mleczarskiego jest nieodzowną częścią funkcjonowania.

Podsumowując można stwierdzić jedno, że po dobry 2022 i bardzo słabym 2023 w ten rok wchodzimy z dużymi obawami, ale również z dużymi nadziejami. Gdyż nowy rok to nowe szanse oraz możliwości i to od samych producentów produktów mleka będzie zależeć, jak wykorzystają 12 miesięcy nowego 2024 roku. Czy zaczną od siebie i zaczną się zmieniać, czy będą jeździć protestować do Ministerstwa w przypadku słabej sytuacji na rynku mleka z żądaniami wsparcia oraz interwencji. Niestety czy właśnie stety, ale polska branża mleczna weszła w etap konsolidacji, gdyż w dłuższej pespektywie nie będzie możliwości kontynuowania działalności przez małe i średnie mleczarnie wobec wciąż rosnących kosztów produkcji z jednej strony, a coraz silniejszej konkurencji ze strony największych graczy na rynku takich jak: Mlekovita, Polmlek czy Melkpol z drugiej strony.

Czy po zmianie władzy producenci mleka jak i mleczarnie będą miały prościej czy raczej nadejdą problemy?

Na to pytanie odpowiedź została po części udzielona w poprzednim pytaniu. Niemniej jednak można stwierdzić jednoznacznie, że czas pokaże. Na ten moment są duże nadzieje oraz oczekiwania, które będą determinowane przez to co będzie się działo na rynku mleka w 2024 roku.

Z jakimi bolączkami borykają się spółdzielnie mleczarskie?

Większość odpowiedzi została udzielona w pytaniu nr 1. Jednak do tego grona dodać można jeszcze zmianę pokoleniową, która czeka niewątpliwe cześć mleczarni. A która nie wiadomo z jakim skutkiem zakończy się dla poszczególnej mleczarni. Czy chociażby jakże ważna kwestia poziomów kursów walutowych, które śmiało można zaliczyć zarówno do zewnętrznych, jak i wewnętrznych czynników, które mają wpływ ogromny wpływ na polską branżę mleczną. Szczególnie na tych producentów, którzy większość swojej produkcji sprzedają w walutach obcych (EUR, USD). Jednak tu należy zrobić małe zastrzeżenie, ponieważ o ile na poziom kursów polscy producenci mleka nie ma na nie wpływu. Gdyż w przeciągu ostatnich 4 miesięcy kurs spadł o ponad 20 gr., co oznacza otrzymanie dużo mniej złotówek za wyeksportowany towar wyrażony w tych samych ilościach. A przy dużej skali eksportu to takie starty idą w dziesiątki milionów złotych. To na złagodzenie skutków znaczącego umocnienia się złotówki polscy producenci mleczni mają decydujący wpływ. Gdyż mogą wdrożyć politykę zarządzania ryzykiem kursowym, poprzez aktywne stosowanie zabezpieczeń w postaci chociażby forward-ów, czy prostych opcji. Jednak w przypadku tych drugich po doświadczeń 2008 mają złą opinię i raczej firmy ich unikają jak ognia. To jednak nie oznacza, że nie mogą być bezpiecznie stosowane. Oczywiście mogą, ale musi zostać zachowane kilka podstawowych procedur bezpieczeństwa określonych w polityce zabezpieczenia kursów walutowych, takich jak: kwota zabezpieczeń musi odpowiadać faktycznym wpływom w walucie, para walutowa, czyli EUR/PLN, USD/LN czy inne muszą odpowiadać faktycznej walucie, która ma wpłynąć na konto. I na tym polu jest jeszcze dużo do poprawy i do nadrobienie, ponieważ o ile duzi producenci próbują radzić sobie ze zmiennością kursów, o tyle u średnich i mniejszych to loteria, czyli jaka będzie stawka waluty na rynku po tyle wymienią.

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA