Kopalnia odkrywkowa z koparkami i ciężkim sprzętem

W ciągu trzech lat UE dobije 7 kopalni i wyśle na bruk tysiące Polaków?

04.04.2023
Redakcja
Czas czytania: 4 minut/y

Szefowie polskich spółek węglowych zaapelowali do europosłów o przeciwstawienie się próbom przyjęcia projektu tzw. rozporządzenia metanowego w obecnym, ich zdaniem, szkodliwym kształcie. „Rozporządzenie nakłada restrykcje na zakłady górnicze tylko jednego kraju UE – Polski, na którą przypada 95 proc. produkcji węgla kamiennego w Unii Europejskiej” – czytamy w liście. Reakcja strony polskiej pojawia się jednak zdecydowanie za późno – uważa Piotr Maciążek.

Dyskutowany obecnie w Parlamencie Europejskim projekt rozporządzenia ma wprowadzić od 2027 r. normę 5 ton emisji do atmosfery metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla innego niż koksowy (pierwotnie projekt dopuszczał 0,5 tony), a od roku 2031 – 3 tony gazu na 1 tys. ton węgla, w tym koksowego.

Polskie kopalnie emitują więcej – średnio od 8 do 14 ton metanu na 1 tys. ton wydobytego węgla, zostałyby więc obłożone wysokimi karami za przekroczenie norm – w Polskiej Grupy Górniczej (PGG) byłoby to według szacunków ok. 1,5 mld zł rocznie, a w całym polskim górnictwie – ok. 4 mld zł rocznie. Przedstawiciele spółek węglowych od miesięcy sygnalizują, że dotychczasowy kształt projektu oznacza zagrożenie dla ich przedsiębiorstw, ale też dla transformacji energetycznej w Polsce i Europie.

Zagrożone 7 kopalń?

We wtorek w siedzibie Polskiej Grupy Górniczej w Katowicach spotkali się szefowie największych spółek węglowych. Prezes PGG Tomasz Rogala, prezes Tauronu Wytwarzanie Jacek Pytel i wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Wojciech Kałuża podpisali w obecności wiceministra aktywów państwowych, pełnomocnika rządu ds. transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego Marka Wesołego list w tej sprawie do wszystkich członków Parlamentu Europejskiego.

Jak napisali, uważają za swój obowiązek zawiadomić, że przyjęcie i wprowadzenie w życie rozporządzenia metanowego w jego obecnym brzmieniu doprowadzi w ciągu trzech lat do nagłego zamknięcia siedmiu kopalń metanowych PGG i Tauronu Wydobycie, a po kolejnych trzech latach – dwóch następnych kopalń PGG.

Kopalnie metanowe mają nie być jedynymi zagrożonymi. Projekt zakłada, że po trzech również na kopalnie węgla koksującego nałożone zostaną limity emisji metanu.

Nie wiemy, jakie to będą limity, jednak spodziewać się można, że równie restrykcyjne, jak dla kopalń węgla energetycznego. Jest to tym groźniejsze, że złoża węgla koksowego charakteryzują się znacznie wyższą metanowością

– podkreślają autorzy listu.

Ich zdaniem oznacza to likwidację przynajmniej 50 tys. miejsc pracy w samym górnictwie i ok. 200 tys. zależnych od górnictwa miejsc pracy wokół branży. Nie ma też szans na ich zastąpienie na regionalnym rynku pracy.

Rozporządzenie nakłada restrykcje na zakłady górnicze tylko jednego kraju UE – Polski, na którą przypada 95 proc. produkcji węgla kamiennego w Unii Europejskiej. Limity emisyjności zapisane w projekcie są niemożliwe do wypełnienia w jakiejkolwiek kopalni głębinowej z pokładami metanowymi – zastrzegli szefowie spółek.

Podkreślili, że zagrożone likwidacją kopalnie należą do nowoczesnych zakładów górniczych, które od lat doskonalą efektywność odmetanowania (obecnie sięgającą niemal 40 proc.; 25 lat temu było to ponad 25 proc.).

Emisje i tak maleją

Mimo ciągłego wzrostu metanowości złóż węgla kamiennego (wraz z głębokością eksploatacji) emisje nominalne metanu do atmosfery maleją, a zagospodarowanie ujętego systemami odmetanowania gazu dla potrzeb energetycznych rośnie i wynosi ponad 60 proc. Wiele metanowych kopalń wykorzystuje nawet 90-100 proc. metanu możliwego do wychwycenia

– wskazano w liście.

Zdaniem prezesów, żaden z tych zakładów nie będzie w stanie funkcjonować po wejściu w życie projektowanych przepisów. Stężenie metanu w powietrzu z wentylacji wyrobisk podziemnych wynosi bowiem do 0,5 proc. i nie ma dziś technologii przemysłowych, które umożliwiałyby całkowite, bezpieczne i skuteczne wychwytywanie metanu z powietrza wentylacyjnego.

Lektura rozporządzenia z eksperckiego punktu widzenia prowadzi do wniosku, że autorzy dokumentu próbują regulować takie obszary technologiczne, o których nie mają pojęcia

– uważają prezesi PGG, Tauronu Wytwarzanie i JSW.

Więcej szkody niż pożytku?

W liście zaznaczono także, że część kopalń przeznaczona jest do wygaszenia już w następnej dekadzie. Dlatego też, aby proces ich likwidacji przebiegał sprawnie, nie można zakładów obciążać dodatkowymi trudnościami, twierdzą przedstawiciele spółek.

Co więcej, ich zdaniem nowe przepisy nie doprowadzą do redukcji emisji metanu, ale powiększą ją globalnie o ilości pochodne z transportu węgla sprowadzanego do UE z miejsc odległych o tysiące kilometrów.

Rozporządzenie zwalnia bowiem importerów z obowiązków nakładanych na producentów węgla w UE, zezwalając na nieweryfikowalne deklaracje o emisyjności z kopalń działających na innych kontynentach.

Stanowczo podkreślamy, że drastycznie malejąca produkcja z unijnych kopalń węgla kamiennego w zestawieniu z rosnącym wydobyciem na świecie nie ma znaczenia dla emisji metanu z górnictwa węglowego w bilansie globalnym (na ponad 8 mld ton wydobytych na świecie w 2021 r. krajowe wydobycie stanowiło ok. 0,7 proc.). Tak śladowy efekt redukcyjny metanu z całą pewnością nie usprawiedliwia kosztów w postaci zniszczenia całych gałęzi europejskiego przemysłu – napisano.

Jak podkreślają, blisko połowa z dotkniętych rozporządzeniem metanowym kopalń produkuje węgiel koksujący. Tymczasem sama UE wpisała go na listę surowców o krytycznym i strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa wspólnoty. Jest on niezbędny do wyrobu stali, a wymienione kopalnie (należące do JSW) są jedynymi w UE producentami tego typu węgla i zaspokajają 25 proc. potrzeb.

Ich zamknięcie wywoła konieczność spotęgowania importu, wynoszącego już teraz 75 proc. i doprowadzi do totalnego uzależnienia UE od dostaw zewnętrznych w sytuacji drastycznego przerwania dotychczasowych łańcuchów zaopatrzenia (objęta embargiem Rosja była dotąd trzecim co do wielkości dostawcą węgla koksowego do UE i drugim, przed Ukrainą, dostawcą stali)

– argumentują sygnatariusze listu.

Dodają też, że w kontekście wojny na Ukrainie, kryzysu paliwowego i deficytu gazu ziemnego w Europie węgiel energetyczny pełni obecnie funkcję ratunkową. W ciągu najbliższych paru lat lat będzie istotnym i jak podkreślają, własnym, stabilnym oraz tanim nośnikiem energii w europejskim miksie.

UE ścina gałąź na której siedzi

Jak ponadto twierdzą autorzy listu, kontynuowanie rozwoju OZE i transformacja energetyczna są niemożliwe bez przemysłu stalowego i taniej energii.

Inicjatywy w rodzaju rozporządzenia metanowego przypominają piłowanie gałęzi, na której się siedzi

– uważają.

Z wyżej wymienionych powodów zaapelowali do europarlamentarzystów o przeciwstawienie się próbom przyjęcia dokumentu w obecnym kształcie. 

Jesteśmy przekonani, że sensowna korekta treści rozporządzenia powinna zmierzać w kierunku derogacji dla zakładów górniczych węgla kamiennego (ze szczególnym uwzględnieniem kopalń węgla koksującego i kopalń zaplanowanych do zamknięcia w najbliższych latach)”

– zasugerowali autorzy listu.

Według nich w przypadku objęcia tych zakładów regulacjami o redukcji emisji metanu niezbędne będzie urealnienie limitu emisji z 3-5 ton na kilotonę wydobytego węgla do poziomu przynajmniej 8 ton dla kopalń węgla energetycznego. Powinien być także odpowiednio wyższy dla kopalń węgla koksowego. Ich zdaniem potrzebne jest także wydłużenie okresów przejściowych-przygotowawczych oraz wsparcie dla finansowania inwestycji podnoszących efektywność odmetanowania.

Spóźniony apel

Jak zwrócił uwagę Piotr Maciążek, termin na składanie poprawek w sprawie przepisów obejmujących aspekt limitu emisji metanu minął w połowie października ubiegłego roku. Już w grudniu państwa członkowskie UE doszły do porozumienia. Okazało się ono które okazało się niekorzystne dla Polski, która jest jedynym krajem, dla którego emisje metanu mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo energetyczne.

Działania polskich polityków pojawiły się jednak bardzo późno, bo dopiero w lutym – gdy kwestia nowych przepisów stała się medialna. Głosowanie na poziomie połączonych komisji ITRE (Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii) i ENVI (Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności) odbędzie się 26 kwietnia, a następnie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Wtedy nastąpią negocjacje z Radą UE nad ostatecznym kształtem przepisów.

„Na ostatniej prostej” Polska walczy o obniżenie limitu emisji metanu do krajowych kopalń. Intensywne działania rozpoczęły się jednak bardzo późno – właściwie na finiszu unijnego procesu legislacyjnego. Trudno przewidzieć czy rządowi uda się osiągnąć jakiś postęp w tym zakresie poza -wysoce prawdopodobnym- zliberalizowaniem nowych przepisów dla węgla koksowego, który ma kluczowe znaczenie w produkcji stali.

– ocenia Piotr Maciążek.

MD/źródło: Money

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA