Unia wprowadza nowe cła na chińskie „elektryki”. Sięgają nawet 48 procent
Pekin w niedozwolony sposób subsydiował chińskich producentów samochodów elektrycznych – wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez Komisję Europejską. W konsekwencji KE zdecydowała o wprowadzeniu tymczasowych ceł na chińskie elektryki – ich wysokość sięga od 17,4 proc. do 38 proc. Decyzja wejdzie w życie 4 lipca. Nowe taryfy mają obowiązywać wraz z już istniejącymi 10-procentowymi cłami.
Bruksela stwierdziła, że dochodzenie wykazało, że łańcuch dostaw pojazdów elektrycznych był „silnie subsydiowany w Chinach i że import chińskich [pojazdów elektrycznych] stwarzał zagrożenie dla przemysłu UE”.
Producenci, których uznano za współpracujących w ramach ogłoszonego we wrześniu dochodzenia UE, będą objęci średnią stawką wynoszącą 21 proc. Ci którzy nie współpracowali zostaną dotknięci stawką 38 proc. Ponadto główni eksporterzy, w tym BYD, największy na świecie producent pojazdów elektrycznych oraz Geely zostaną dotknięci dodatkowymi indywidualnymi cłami w wysokości od 17 do 20 procent.
Unijne cła są wciąż jednak niższe od tych amerykańskich. 14 maja Waszyngton poinformował o nowych taryfach na niskooemisyjne technologie napływające z Chin. Cło na samochody elektryczne wzrosło z 25 do aż 100 proc. Ponadto podniesiono także cła na ogniwa słoneczne z 25 do 50 proc. baterie z 7,5 do 25 proc. oraz na stal i aluminium.
Chińskie ministerstwo handlu jest „wysoce zaniepokojone i zdecydowanie niezadowolone” z „niedoinformowanych i bezprawnych” działań UE, ostrzegając, że „podejmie wszelkie niezbędne środki” w celu ochrony praw chińskich firm.
Cła, za którymi opowiada się Francja, przyniosą każdego roku miliardy euro do budżetu Unii. W ubiegłym roku Chiny wyeksportowały do UE samochody elektryczne o wartości 10 miliardów euro, podwajając swój udział w rynku do 8 procent.
Przeciwko zwiększeniu ceł opowiedziały się Niemcy, Szwecja i Węgry, które obawiają się chińskiego odwetu.
Izolacja i nielegalne bariery celne ostatecznie sprawia, że wszystko staje się droższe, a wszyscy biedniejsi
– powiedział ostatnio kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
MD