Rynki reagują na trumpowski „Dzień Wyzwolenia”. Dolar w dół, złoto bije kolejne rekordy
Wojna celna rozpętana przez administrację Donalda Trumpa osiąga nowy poziom intensywności, budząc niepokój wśród inwestorów i pchając ceny złota na rekordowe poziomy. Dziś (czwartek 3 kwietnia) po ogłoszeniu bardziej agresywnych niż oczekiwano ceł importowych, rynek masowo zwrócił się ku aktywom uznawanym za bezpieczne, a złoto stało się głównym beneficjentem tej niepewności. Tymczasem amerykańska waluta zanotowała wyraźny spadek.
Wojna celna nabiera tempa
W środę prezydent USA ogłosił kolejny pakiet taryf celnych, obejmujący 10-procentowe cła na cały import do Stanów Zjednoczonych oraz wyższe stawki dla kluczowych partnerów handlowych. Towary z Unii Europejskiej zostały obłożone cłem w wysokości 20 proc., z Chin – 34 proc., z Japonii – 24 proc., podczas gdy Wielka Brytania i Australia otrzymały minimalną stawkę 10 proc. To jednak nie koniec – administracja Trumpa potwierdziła, że od 3 kwietnia w życie wchodzą 25-procentowe taryfy na samochody osobowe i ciężarowe, a od 3 maja podobne cła obejmą import części samochodowych.
Te działania, określone przez Biały Dom jako „cła wzajemne”, zaostrzyły i tak już napiętą globalną wojnę handlową. Prezydent Trump nie kryje swoich zamiarów – jego groźby wobec świata handlu znajdują odzwierciedlenie w coraz bardziej restrykcyjnej polityce celnej, co wywołuje falę niepokoju na rynkach.
Złoto bije rekordy
Reakcją inwestorów na eskalację konfliktu handlowego był gwałtowny wzrost cen złota. Jak podaje agencja Reuters, w czwartek cena spot złota osiągnęła nowy rekordowy poziom 3167,57 USD za uncję. Później, około godz. 07:20 czasu polskiego, kruszec nieznacznie staniał do 3132,69 USD, ale wciąż pozostaje na historycznie wysokim poziomie. Co ciekawe, złoto w sztabach jest jednym z nielicznych towarów, których nie obejmują nowe taryfy Trumpa, co dodatkowo podkreśla jego atrakcyjność w oczach inwestorów.
Złoto, tradycyjnie postrzegane jako zabezpieczenie przed niestabilnością polityczną i finansową, zyskuje na wartości w okresach niepewności gospodarczej. W tym roku kruszec podrożał już o ponad 19 proc., a głównymi czynnikami napędzającymi ten wzrost są niepewność związana z taryfami celnymi, perspektywa obniżek stóp procentowych, konflikty geopolityczne oraz zakupy dokonywane przez banki centralne.
Dolar pod presją
Tymczasem dolar amerykański znalazł się w odwrocie. W czwartek nad ranem, około godz. 05:00 czasu polskiego, kurs dolara wynosił 3,82691 zł, co oznacza spadek o 0,85 proc. w stosunku do dnia poprzedniego. Na przestrzeni ostatnich 52 tygodni amerykańska waluta straciła wobec złotego już 3,41 proc., a obecne osłabienie jest bezpośrednią reakcją na ogłoszenie nowych ceł w ramach tzw. „Dnia Wyzwolenia”.
W środę wieczorem czasu polskiego, gdy Trump przedstawił szczegóły swojej polityki handlowej, rynki walutowe zareagowały natychmiast – dolar zaczął słabnąć wobec głównych walut, w tym złotego.
Peter Navarro, główny doradca handlowy Białego Domu, przekonuje, że nowe cła mogą przynieść do amerykańskiego budżetu 6 bilionów dolarów w ciągu dekady. Jednak wielu ekonomistów pozostaje sceptycznych, wskazując na ryzyko działań odwetowych ze strony innych krajów i potencjalne negatywne skutki dla gospodarki USA, co może dalej osłabiać pozycję dolara.
Inwestorzy stawiają na bezpieczeństwo
Rosnący apetyt na bezpieczne inwestycje i jednoczesne osłabienie dolara to dwa oblicza tej samej reakcji rynkowej na politykę Trumpa. Podczas gdy złoto zyskuje na wartości, dolar traci na sile, co odzwierciedla obawy inwestorów o przyszłość amerykańskiej gospodarki w obliczu eskalacji konfliktu handlowego. Szczególną uwagę zwraca fakt, że Rosja nie znalazła się na liście krajów objętych dodatkowymi cłami odwetowymi, co rodzi spekulacje o możliwych próbach poprawy relacji dyplomatycznych między Waszyngtonem a Moskwą.
Analitycy przewidują, że jeśli wojna celna będzie się zaostrzać, dolar może kontynuować spadki, zwłaszcza jeśli partnerzy handlowi USA, jak UE czy Chiny, odpowiedzą własnymi taryfami. W mediach społecznościowych pojawiają się głosy wzywające Unię Europejską do wprowadzenia ceł na amerykańskie towary, a także obawy o globalną recesję, która mogłaby dodatkowo osłabić amerykańską walutę.