Polacy nie chcą dzielić się autami. Car-sharing w naszym kraju wciąż kuleje
Car-sharing zdobywa popularność na świecie – pod koniec 2022 roku korzystało z niego 123,4 mln osób. Liderem są Niemcy. Tymczasem w Polsce kolejne próby wdrożenia tej usługi kończą się fiaskiem. W marcu tego roku następny operator zawiesił działalność. Dlaczego współdzielenie samochodów nie przyjmuje się nad Wisłą?
Systemy car-sharingu stają się coraz bardziej powszechne w Europie i na świecie. Jak podaje Global Carsharing Telematics Market Report, pod koniec 2022 roku liczba użytkowników tej usługi na świecie osiągnęła 123,4 mln. Kraje Europy Zachodniej dominują w tym segmencie, a najbardziej dynamicznie rozwija się rynek niemiecki. Według Federalnego Związku Współdzielenia Samochodów, od 1 stycznia 2025 roku w Niemczech działa 297 firm, spółdzielni i stowarzyszeń oferujących car-sharing. W porównaniu z poprzednim rokiem liczba dostępnych pojazdów wzrosła o 5,3 proc., a miejsc oferujących usługę – o 8,4 proc. Na podium europejskich liderów car-sharingu znajdują się także Francja i Holandia.
Dla Polaków własne auto to symbol statusu
W Polsce historia car-sharingu wygląda zupełnie inaczej. Od 2015 do 2022 roku na polskim rynku zanotowano 15 nieudanych i tylko 3 udane wdrożenia tej usługi. Kolejny cios przyszedł w marcu bieżącego roku, gdy następny operator zdecydował się zawiesić działalność w zakresie współdzielenia pojazdów. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazują, że rozwój tego segmentu napotyka w naszym kraju poważne trudności:
Wśród barier w rozwoju tego segmentu rynku w Polsce można wymienić wysokie koszty operacyjne, związane z eksploatacją, ubezpieczeniem i naprawami wypożyczanych samochodów
– czytamy w najnowszym Tygodniku Gospodarczym Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Wysokie koszty operacyjne to jedna z głównych przeszkód. Utrzymanie floty współdzielonych samochodów – uwzględniając eksploatację, ubezpieczenia i naprawy – może być o 30 proc. droższe niż w przypadku aut prywatnych. Problemem jest także niewystarczająca infrastruktura: tylko 40 proc. obszarów miejskich w Unii Europejskiej nadaje się do obsługi car-sharingu na dużą skalę. W Polsce brakuje też odpowiednich regulacji i zachęt, takich jak ulgi, które miałyby promować zrównoważoną mobilność miejską. Obniżki opłat parkingowych na poziomie lokalnym okazały się niewystarczające.
Rozwój car-sharingu w Polsce utrudniły również pandemia COVID-19, która ograniczyła mobilność, oraz silne przywiązanie Polaków do tradycyjnych form transportu. Zmiana nawyków okazała się trudniejsza, niż zakładano, co przełożyło się na chwiejny popyt na usługę. Eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego podkreślają, że bez systemowego wsparcia i większej akceptacji społecznej car-sharing w Polsce może pozostać jedynie niszą.
Jak czytamy w Tygodniku, w polskim społeczeństwie nadal posiadanie samochodu dość powszechnie uznawane jest za symbol statusu społecznego i niezależności. Według danych zawartych w raporcie z 2024 r. pt. Vehicles on European Roads w Polsce przypadają 703 samochody na 1000 osób, co jest najwyższym wynikiem w Unii Europejskiej.
Skłonność do rezygnacji z własnego pojazdu przejawia 30 proc. użytkowników car-sharingu posiadających własny samochód. Zakorzenione kulturowo przekonanie o tym, że posiadanie gwarantuje bezpieczeństwo powoduje wybór przez konsumentów znanych sposobów transportu. W polskich miastach dominuje przemieszczanie się własnym samochodem (50 proc. ankietowanych), następnie komunikacją zbiorową (20 proc.), pojazdami mobilności współdzielonej (17 proc.) oraz innymi sposobami, m.in. rowerami (13 proc.)
– czytamy w Tygodniku
KŚ/źródło: Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego