Czy Niemcy pod rządami Merza wrócą do atomi?

Czy Niemcy mogą uruchomić wyłączone elektrownie atomowe?

13.03.2025
Kamil Śliwiński
Czas czytania: 2 minut/y

Zwycięstwo CDU/CSU w niemieckich wyborach parlamentarnych ożywiło debatę na temat przyszłości energetyki jądrowej w tym kraju. Friedrich Merz, lider ugrupowania i potencjalny przyszły kanclerz, od lat krytykował decyzję o likwidacji elektrowni jądrowych. Jak wskazują eksperci PIE, nawet 9 reaktorów jądrowych w Niemczech może być zdatnych do ponownego uruchomienia, co znacznie zmniejszyłoby ceny energii w tym kraju.

Czy chcieć to móc?

Jeszcze przed wyborami lider CDU zapowiadał, że w przypadku wygranej jego partia rozważy ponowne uruchomienie niedawno wyłączonych reaktorów. Po sukcesie wyborczym Merz szybko przeszedł do działania, domagając się memorandum w sprawie wstrzymania procesu likwidacji elektrowni jądrowych, co wywołało szeroką dyskusję w Niemczech.

Analizy przeprowadzone przez Polski Instytut Ekonomiczny wskazują, że przywrócenie do pracy niektórych niemieckich elektrowni jądrowych jest technicznie możliwe. Spośród dziewięciu reaktorów o łącznej mocy 12 GW, dwa – Brokdorf i Emsland, oferujące razem 2,7 GW – mogłyby zostać uruchomione w ciągu trzech lat, przy kosztach nieprzekraczających 1 mld euro za reaktor. Podobne stanowisko prezentują przedstawiciele branży jądrowej, sugerując, że nawet sześć reaktorów mogłoby wrócić do sieci.

Jednak niemieckie firmy energetyczne, takie jak RWE, E.ON czy EnBW, studzą optymizm. Ich zdaniem proces rozbiórki jest zbyt zaawansowany, a reaktory nie spełniają obecnych wymogów prawnych na poziomie federalnym i regionalnym. Prezes RWE podkreśla również ryzyko polityczne związane z ewentualną zmianą kursu władz w przyszłości. Eksperci zwracają uwagę, że niemieckie elektrownie różnią się od amerykańskiej Three Mile Island, która mimo wyłączenia była utrzymywana w dobrym stanie technicznym.

Wznowienie działalności elektrowni jądrowych to nie tylko kwestia techniczna i polityczna, ale także problem kadr. Wielu pracowników zamykanych zakładów odeszło na emeryturę po decyzji o wygaszaniu energetyki jądrowej. Choć Niemcy wciąż dysponują wykwalifikowaną kadrą – około 1000 osób nadal pracuje przy wycofywaniu reaktorów, takich jak Isar 2, Gundremmingen czy Grohnde – to w czasach ich pełnej działalności zatrudniano tam 1600 specjalistów.

Przywrócenie reaktorów wymagałoby przeszkolenia obecnych pracowników oraz rekrutacji nowych ekspertów. Polski Instytut Ekonomiczny wskazuje, że może to być trudne w obliczu rosnącego zapotrzebowania na specjalistów jądrowych w Europie, gdzie planuje się wiele nowych inwestycji w tym sektorze.

Atom może wrócić do łask

Mimo wyzwań, ponowne uruchomienie elektrowni jądrowych mogłoby przynieść Niemcom korzyści gospodarcze i ekologiczne. Polski Instytut Ekonomiczny szacuje, że koszt produkcji energii w takich reaktorach mógłby oscylować między 22 a 30 euro/MWh, co czyni ją konkurencyjną wobec innych źródeł.

Powrót do atomu oznaczałby także wsparcie dla ambitnych celów klimatycznych Niemiec:

Ponowne włączenie nawet tylko 2 reaktorów jądrowych, Brokdorf i Emsland, przekładałoby się na możliwy spadek emisji od 4,7 do 10 Mt CO₂e rocznie i ułatwiłoby realizację ambitnych celów niemieckiej polityki klimatycznej

– podkreśla Adam Juszczak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Co równie istotne, mogłoby to ograniczyć zależność kraju od importu energii. W 2024 roku Niemcy, niegdyś eksporter energii, musiały zaimportować 24,8 TWh, co stanowiło 5 proc. ich rocznego zużycia. Wznowienie energetyki jądrowej mogłoby więc wzmocnić niezależność energetyczną i stabilność gospodarczą Niemiec w dłuższej perspektywie.

Źródło: Tygodnik Gospodarczy Polskiego Instytutu Ekonomicznego

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA