Linie lotnicze nie przekazują Straży Granicznej danych o pasażerach. Będą ogromne kary
Straż Graniczna chce ukarania przewoźników lotniczych, którzy przez ostatnie trzy lata nie przesyłali jej danych pasażerów. Za jeden rejs może ona wynosić nawet 40 tys. zł.
W maju 2018 w życie wszedł obowiązek przekazywania danych dotyczących przelotu pasażera (PNR). Obejmują one m.in. imię i nazwisko, datę i trasę podróży, numer miejsca w samolocie, informacje o bagażu, sposób płatności i dane kontaktowe.
Każdy przewoźnik lotniczy ma obowiązek przekazywać je do państwowej bazy – zawiadywanej przez Straż Graniczną Krajowej Jednostki do spraw Informacji o Pasażerach (JIP). Ich przetwarzanie przez JIP ma służyć zapobieganiu terroryzmowi i poważnej przestępczości. Jest to związane z nowymi regulacjami na poziomie unijnym.
Jak powiedziała Anna Michalska, rzeczniczka prasowa Straży Granicznej:
W 2018 r. dane PNR były przekazywane przez 12 przewoźników lotniczych, którzy obsługiwali około 49 proc. ruchu pasażerskiego w Polsce, w 2019 r. przez 95 obsługujących 96 proc. ruchu, w 2020 r. przez 157 odpowiadających za 99 proc. ruchu, a do 15 grudnia 2021 r. przez 243 przewoźników obsługujących 99 proc. ruchu.
Od 2018 r. komendant główny Straży Granicznej wszczął ponad 28 tys. postępowań dotyczących naruszenia obowiązku PNR, a ponad 15 tys. spraw administracyjnych zakończono. Od wejścia w życie przepisów do 28 lutego 2021 r. stwierdzono 114 tys. 487 naruszeń ustawy.
Komendant główny SG będzie sukcesywnie wszczynał postępowania wobec stwierdzonych naruszeń – dodaje rzeczniczka.
Kary przewidywane przez ustawę to 5-20 tys. zł, a suma kar z jednego rejsu nie może przekroczyć 40 tys. zł. Duży przewoźnik wykonuje ok. 500 połączeń na tydzień – kary mogą więc wynieść nawet 2,5-20 mln zł za tydzień, w którym nie wywiązywał się z obowiązku PNR.
Branża lotnicza twierdzi, że polskie władze kładą zbyt duży nacisk na kary, w porównaniu z innymi państwami UE, gdzie położono nacisk na współpracę i płynne wdrożenie przepisów.
O sprawie wypowiedział się także Robert Baltus z z European Business Aviation Association (EBAA).
Trwają dyskusje z polskimi władzami, co zrobić, a jeśli zajdzie taka potrzeba, jak zmienić przepisy. Nasi członkowie koncentrują się na operacjach lotniczych na wysokim poziomie bezpieczeństwa, a nie na sprawach karnych, które mają na nie zerowy wpływ. Obecne działania polskich władz poważnie szkodzą branży, która cierpi przez kryzys wywołany pandemią. Związki branżowe pracują aktywnie z władzami, żeby zaprzestały nakładania sankcji oraz cofnęły kary za loty z 2018 r.
KŚ/źródło: money.pl