Katastrofa paliwowa na Węgrzech. Rząd zrezygnował z limitu cen
Węgierski rząd Na wniosek koncernu MOL węgierski rząd podjął decyzje o wycofaniu się z wprowadzonego w ubiegłym roku limitu cen na paliwo. Działanie to jest spowodowane panującą wśród kierowców paniką zakupową. Jej konsekwencją są ogromne niedobory paliwa na stacjach. Nawet kilka miesięcy może zająć opanowanie tego kryzysu.
Wprowadzone przez rząd limity obowiązywały od 2021 roku. Cena oleju napędowego i benzyny była przez to najniższa w UE – za litr trzeba było zapłacić jedynie 480 forintów, czyli około 5,50 zł.
Od kilku miesięcy limity były stopniowo redukowane. W ostatnim okresie z ulg mogli korzystać już tylko kierowcy prywatni, taksówkarze oraz właściciele maszyn rolniczych na węgierskich tablicach rejestracyjnych.
We wtorek w nocy poinformowano o uwolnieniu cen paliwa na Węgrzech.
Stało się to, czego się obawialiśmy: unijne sankcje naftowe, które weszły w życie w poniedziałek, spowodowały zakłócenia w dostawach paliw na Węgrzech, które są odczuwalne dla wszystkich. Rząd utrzymywał limit cen tak długo, jak mógł
– przekazał szef kancelarii premiera Gergely Gulyás.
Decyzja weszła w życie natychmiastowo, co ma na celu uniknięcie pogłębienia się kryzysu i paniki na stacjach.
Po zniesieniu limitu średnia cena benzyny wzrosła do ok. 7,30 zł za litr, a diesla 8,30 zł za litr.
Chaos na stacjach
Przyczyną decyzji węgierskiego rządu jest chaos, jaki wybuchł na węgierskich stacjach. Od kilku tygodni kraj zmaga się z niedoborami paliwa. Wywołały go liczne awarie i remont jedynej węgierskiej rafinerii. W ostatni weekend paliwa brakowało na co czwartej stacji na Węgrzech.
Szef banku centralnego Gyorgy Matolcsy krytykował limit cen. Podkreślał, że w czasach kryzysu zwiększyły one sprzedaż paliwa. Węgrzy zamiast ograniczać wydatki, kupowali coraz więcej.
Sprzedawcy na stacjach paliw rządowe obniżki rekompensowali natomiast podwyżkami innych produktów, co napędziło inflację o dodatkowe 3-4 proc.
Zdaniem szefa PKN Orlen Daniela Obajtka, obecna sytuacja na Węgrzech to wina zbytniego interwencjonizmu:
Katastrofa paliwowa na Węgrzech to efekt zbytniej ingerencji w zasady wolnego rynku. Teraz brakuje tam paliw i jest drożej niż na polskich stacjach. Ostrzegałem przed takim scenariuszem, kiedy politycy opozycji nawoływali, by ceny paliwa sztucznie obniżać
MD/źródło: Strefa Biznesu