OPINIA: Myślmy o nieruchomościach nie tylko przy okazji wyborów
Niska dostępność mieszkań w Polsce to temat, który jak bumerang powraca przed wyborami parlamentarnymi. Nie inaczej jest i teraz – pisze Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich
Zarówno Prawo i Sprawiedliwość, jak i Platforma Obywatelska – czyli dwie największe partie – receptę na zwiększenie dostępności mieszkań upatrują we wprowadzeniu rozwiązań umożliwiających zaciągniecie kredytów hipotecznych na pierwsze mieszkanie na preferencyjnych warunkach. Taki ruch nie dziwi. Według danych Biura Informacji Kredytowej w styczniu 2023 roku udzielono najmniej kredytów od 13 lat, co jest pokłosiem zarówno zdruzgotanej zdolności kredytowej Polaków, jak i wysokich kosztów z jakimi wiąże się dziś zaciągnięcie zobowiązania w banku.
Odwrócić trend
Szacunki Prawa i Sprawiedliwości zakładają uruchomienie jeszcze w tym roku puli 10 tysięcy kredytów ze stałą dwuprocentową stopą – w ramach programu Bezpieczny Kredyt 2 %. Koszt jaki dla budżetu generowałby ten program określono na 3,2 mld złotych. Wedle najnowszej zapowiedzi lidera Platformy Obywatelskiej, po wygranych przez jego ugrupowanie wyborach uruchomione miałyby zostać kredyty z zerowym oprocentowaniem. W pierwszym roku z budżetu państwa wygospodarowane na ten cel miałoby zostać 4 mld złotych. Z propozycji skorzystałoby więc również około 10 tysięcy kredytobiorców.
Czy to dużo? Jeśli weźmiemy pod uwagę, że jedna z największych firm doradczych w kraju podaje, że luka mieszkaniowa w Polsce wynosi 2 miliony mieszkań, a w roku 2022 do użytkowania oddano ponad 238 tysięcy domów i mieszkań to skalę zaproponowanej pomocy trudno uznać za dużą.
Co nie zmienia jednak faktu, że w naszym kraju potrzebne jest wprowadzenie rozwiązań, które z jednej strony pozwolą ludziom realizować podstawową potrzebę o posiadaniu własnego dachu nad głową, z drugiej pozwolą prywatnym budowniczym, którzy w przeciągu ostatnich 10 lat przekazali Polakom klucze do miliona mieszkań, dalej to robić.
Pomyślmy o podaży
Nie można też zapominać, że branża deweloperska daje zatrudnienie nie tylko przy wznoszeniu budynków, ale dzięki niej pracę mają firmy wykończeniowe, producenci mebli, okien, drzwi, ceramiki, czy producenci AGD. Tymczasem budownictwo mieszkaniowe przeżywa kryzys. W 2022 roku rozpoczęto budowę 30 proc. mniej mieszkań niż w 2021 r. W tym roku spadek ten ma się dodatkowo zwiększyć o kolejne 40 proc. Z produkcji ponad 166 tysięcy mieszkań spadniemy do poziomu 60-70 tys. lokali w tym roku. Co z pewnością wpłynie na poziom zatrudnienia. Szacunki PZFD pokazują, że stracić pracę może nawet 100 tysięcy osób. W takim otoczeniu wprowadzenie rozwiązań dedykowanych sektorowi mieszkaniowemu, ale i firmom które dzięki jego rozwojowi przez lata mogły się rozwijać, jest konieczne.
Czego brakujemy politycznym propozycjom? Na pewno elementu nie tylko zwiększającego popyt, ale i podaż. Budujmy więcej mieszkań, uwolnijmy tereny pod zabudowę – zarówno te które znajdują się w Krajowym Zasobie Nieruchomości i dziś zarezerwowane są wyłącznie pod realizację Mieszkanie Plus, ale i tereny po niszczejących biurowcach, czy sklepach wielkopowierzchniowych. Większa dostępność gruntów, to większa dostępność mieszkań i recepta na stabilizację cen.
Oprac: MoS, śródtytuły pochodzą od redakcji.