Czy przez pieniądze z KPO wzrośnie inflacja? Eksperci twierdzą, że to możliwe
7 mld Euro, jakie już trafiło do Polski w ramach KPO i poprawa optymizmu inwestycyjnego diagnozowana przez NBP mogą zamienić Polskę w plac budowy. Niestety mogą też doprowadzić do wzrostu cen. W maju inflacja wzrosła do 2,5 proc. a wg prognoz pod koniec roku może wynieść 5,2 proc. Majowy wskaźnik oczekiwań inflacyjnych podniósł się do 24,2 punktów. Firmy dysponujące środkami i charakteryzujące się wysoką płynnością mogą w tych okolicznościach podwójnie zyskać. Zakupy surowców i podzespołów na zapas dadzą im elastyczność i większe przychody.
W pierwszej fazie w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności (KPO) do naszego kraju trafi w sumie ponad 25 miliardów Euro. W kwietniu wpłynęło już w przeliczeniu 27 mld zł – to największy jednorazowy przelew, który wpłynął z UE do Polski w historii. 7 miliardów euro to tyle, ile warte są w przybliżeniu takie marki jak Prada, Puma czy Nivea, a więcej niż niemiecki Bayer. Jest to też więcej niż cały budżet Ministerstwa Edukacji na miniony rok (25,3 mld złotych).
W sumie otrzymamy 59,8 mld euro (268 mld zł), w tym 25,27 mld euro (113,28 mld zł) w postaci dotacji i 34,54 mld euro (154,81 mld zł) w formie preferencyjnych pożyczek. Już wcześniej został zaplanowany podział tych pieniędzy, ze wskazaniem, gdzie będzie można je ulokować. Podmioty chcące więc skorzystać z tego wsparcia będą musiały odnaleźć się w jednym z „komponentów”: odporność i konkurencyjność gospodarki, zielona energia i zmniejszenie energochłonności, cyfrowa transformacja, efektywność, dostępność i jakość systemu ochrony zdrowia, zielona, inteligentna mobilność, REPowerEU (czyli przystępna cenowo, bezpieczna i zrównoważona energia).
Znaczna część tych środków zostanie skonsumowana przez duże firmy, bo wsparcie jest przeznaczone m.in. na kolej, transport i inwestycje w odnawialne źródła energii (OZE), które wymagają wcześniejszego zainwestowania odpowiednio dużych środków. Nie oznacza to jednak wcale, że podmioty z sektora MŚP nie będą mogły uszczknąć jakiegoś kawałka z tego tortu. W ich przypadku również chodzi o odpowiednie ulokowanie swoich działań, tak by móc skorzystać z dofinansowania
– mówi Magdalena Martynowska-Brewczak, członek zarządu eFaktor, firmy faktoringowej specjalizującej się we współpracy z MŚP.
Czy KPO wpędzi nas w inflację?
W przypadku KPO czas na wydatkowanie większości środków upływa w 2026 roku. Już dziś można zaobserwować wyraźną poprawę optymizmu inwestycyjnego przedsiębiorstw, wskazują na to kwietniowe dane z „Szybkiego Monitoringu” Narodowego Banku Polskiego. Firmy stopniowo zwiększają zainteresowanie rozpoczynaniem nowych inwestycji i coraz częściej deklarują zamiar kontynuowania już rozpoczętych projektów. To dobry znak, bo inwestycje budują wzrost gospodarczy na przyszłość, a w Polsce ich udział w PKB jest niższy niż średnia UE. W 2023 r. inwestycje w Polsce wynosiły 17,4 proc PKB.
W ramach KPO trzeba wydać dużo i szybko. Tak szeroki dostęp do dodatkowej gotówki, którą trzeba będzie upłynnić w stosunkowo krótkim czasie może wiązać się jednak także z niekorzystnymi zjawiskami.
Niespotykana kumulacja dodatkowych pieniędzy może doprowadzić do problemów z dostępem materiałów i podzespołów, co w oczywisty sposób przełoży się na wzrost ich cen i napędzi inflację. Niedawno doświadczyliśmy podobnego scenariusza. Niedobory towarów wywołane pandemią i wojną wywołały rekordową inflację. Obecnie analitycy tak dużego wzrostu cen nie prognozują, ale z pewnością jest on widoczny. Uderzy w przedsiębiorców, szczególnie funkcjonujących na granicy płynności. Zyskać natomiast mogą ci, którzy wiedzą, jak przyspieszać obrót pieniądza w rozliczeniach z kontrahentami. To da im elastyczność i pozwoli kupować szybko drożejące towary na zapas
– mówi Magdalena Martynowska-Brewczak.
Wieloletnie umowy podpisane przy niskiej inflacji mogą przestać być opłacalne
Wg opublikowanych przez GUS 29.05 danych Inflacja w Polsce w maju wyniosła 2,5 proc., choć analitycy oczekiwali wzrostu cen o 2,8 proc. W stosunku do kwietnia przyspieszenie jest niewielkie (z 2,4 proc.). Aktualnie powodami wzrostu inflacji są głównie wyższe ceny żywności i komponentów bazowych. Jeżeli środki z KPO przełożą się jednak na dodatkowe paliwo do wzrostu cen, wiele firm może być w kłopocie. Wieloletnie umowy podpisane w warunkach niskiej inflacji mogą przestać być opłacalne. Waloryzacje nigdy nie są łatwe w takich okolicznościach.
Paliwo może tu być istotnym słowem, bo w 2022 r. gwałtowny wzrost inflacji bardzo dotknął m.in. branżę transportową. W ciągu niecałego roku wzrost cen oleju napędowego był tak duży, że za te same pieniądze można było zatankować już o 1/3 baku tira mniej. Trudno jest zgromadzić duże ilości paliwa na zapas, ale już w zakresie materiałów budowlanych czy surowców do produkcji jest to możliwe. Warto więc zabezpieczyć środki, żeby móc reagować, jeśli wzrost cen przekroczy zakładane prognozy. Dwa lata temu firmy, które miały środki pozwalające na zrobienie zapasów były znacznie bardziej konkurencyjne. Miały też większe pole manewru w ustalaniu marż, w efekcie miały więcej zleceń i przychodów. Taka sytuacja może się powtórzyć już w drugiej połowie tego roku
– dodaje Jerzy Dąbrowski, członek zarządu Finea, firmy finansującej TSL.
Wg obecnych prognoz Ministerstwa Finansów pod koniec 2024 r. inflacja konsumencka w Polsce wyniesie 5,2 proc. Jednak wg GUS w maju wskaźnik oczekiwań inflacyjnych podniósł się do 24,2 punktów (21,8 pkt. w kwietniu). To najwyższy odczyt od stycznia ubiegłego roku.