„Tak nie da się żyć!” – mieszkańcy podwrocławskich miejscowości mają dość domów pracowniczych i piszą do premiera
Coraz więcej mieszkańców powiatu wrocławskiego mówi „dość”. Gdy marzyli o cichym domu pod miastem, nie spodziewali się, że zamieszkają obok prowizorycznych hoteli robotniczych, w których na niewielkiej przestrzeni mieszka po kilkadziesiąt osób. Problem narasta z roku na rok i stał się na tyle palący, że mieszkańcy postanowili wystosować oficjalną petycję do premiera, ministrów i parlamentarzystów.
Domy jednorodzinne zamienione w noclegownie
W niemal każdej miejscowości wokół Wrocławia można dziś znaleźć tzw. domy pracownicze. To zazwyczaj zwykłe domy jednorodzinne, które zostały przekształcone w miejsca zbiorowego zakwaterowania dla pracowników – zarówno z Polski, jak i z zagranicy. W jednym domu mieszka po 15, 20, a nawet 30 osób – z Ukrainy, Gruzji, Indii, Bangladeszu, ale też z innych regionów Polski.
Właściciele tych obiektów często nie spełniają żadnych standardów sanitarnych czy przeciwpożarowych. Agencje pracy wynajmują takie budynki hurtowo i kwaterują ludzi na warunkach, które urągają nie tylko godności, ale i przepisom bezpieczeństwa.
Codzienność pełna hałasu, śmieci i poczucia zagrożenia
Ruch zaczyna się już o czwartej rano, kiedy ludzie szykują się do pracy. Potem hałas, busy, wieczorem imprezy do późnych godzin. Nie da się żyć w takim sąsiedztwie
– mówi pani Katarzyna z Długołęki, która jeszcze pięć lat temu przeprowadziła się tu z Wrocławia w poszukiwaniu spokoju.
Podobne relacje płyną z Kiełczowa, Kobierzyc czy Domasławia. Policja, która kilka tygodni temu weszła do jednej z takich kwater, zastała tam aż 97 osób, w tym pięciu cudzoziemców przebywających w Polsce nielegalnie i jednego, który posiadał nielegalnie amunicję.
Petycja do premiera i posłów. „To są getta pracownicze”
Tomasz Ostaszewski, radny powiatu wrocławskiego, zebrał już ponad 700 podpisów pod petycją skierowaną do najważniejszych osób w państwie. W dokumencie wprost wskazuje się, że powstające masowo domy pracownicze stanowią realne zagrożenie dla lokalnych społeczności. Wzrost zaludnienia, hałas, braki parkingowe, nadmiar śmieci i nieustanny ruch to tylko wierzchołek góry lodowej.
Mamy do czynienia z tworzeniem gett pracowniczych w samym sercu osiedli jednorodzinnych. Agencje pracy wynajmują całe szeregowce i mieszczą w nich dziesiątki osób, nie bacząc na normy techniczne czy komfort mieszkańców. Wszystko to odbywa się poza jakąkolwiek kontrolą urbanistyczną
– alarmuje Ostaszewski.
Petycja domaga się:
- nowelizacji prawa, które zabroni intensywnego użytkowania domów jednorodzinnych jako zbiorowego zakwaterowania;
- określenia maksymalnej liczby osób mogących mieszkać w jednym budynku (np. powiązanej z metrażem lub więzami pokrewieństwa);
- wyposażenia gmin i powiatów w narzędzia prawne umożliwiające kontrolę i interwencję (w tym egzekucje administracyjne);
- możliwości uchwalania przez gminy lokalnych regulacji opartych na planach zagospodarowania przestrzennego.
Brak prawa, brak kontroli, rosnące napięcia
Starosta wrocławski Włodzimierz Chlebosz był jednym z pierwszych samorządowców, który publicznie wsparł petycję. Podkreśla, że problem wymknął się spod jakiejkolwiek kontroli – służby gminne i powiatowe nie mają obecnie narzędzi, by przeciwdziałać przekształcaniu domów w nielegalne hotele robotnicze.
Wśród mieszkańców rośnie frustracja i napięcie społeczne. Gdy lokalna infrastruktura nie nadąża za wzrostem liczby mieszkańców, pojawia się nie tylko dyskomfort, ale i realne poczucie zagrożenia. Nocne hałasy, przepełnione śmietniki, korki, braki wody czy kanalizacji – to wszystko staje się codziennością mieszkańców podwrocławskich miejscowości.
Czy rząd zareaguje?
Póki co brak oficjalnej odpowiedzi ze strony rządu. Mieszkańcy i samorządowcy liczą jednak, że problem zostanie w końcu potraktowany poważnie. Bo choć potrzeba tanich kwater pracowniczych jest realna, to nie może odbywać się to kosztem jakości życia lokalnych społeczności.
Jak podkreślają autorzy petycji – nie chodzi o walkę z pracownikami, ale o wprowadzenie jasnych i sprawiedliwych zasad, które pozwolą funkcjonować wszystkim – zarówno tym, którzy przyjeżdżają do pracy, jak i tym, którzy mieszkają tu od lat.
Tak nie da się żyć! Mieszkańcy okolic Wrocławia piszą skargę do premiera.
— Andrzej Holinka 🇵🇱 #Nawrocki2025 🇵🇱 ✌️ (@HolinkaPis) July 21, 2025
W jednym domu mieszka po 15, 20, czasem 30 osób. To uchodźcy z Ukrainy, Gruzji, Białorusi, Indii czy Bangladeszu, ale też i Polacy, którzy przyjechali do Wrocławia za chlebem. W powiecie wrocławskim nie… pic.twitter.com/II6KGUAZfv