W Polsce wciąż za mało instalacji do spalania odpadów, których nie da się poddać recyklingowi
„Z odpadów, których nie da się poddać recyklingowi, można uzyskać energię; ale instalacji, które by to umożliwiały jest w Polsce ciągle za mało” – mówi w rozmowie z PAP dr inż. Piotr Manczarski z Politechniki Warszawskiej.
Celem ekologów i ludzi zaangażowanych w ochronę środowiska jest „obieg zamknięty” wszelkich produktów, zarówno bio, jak i z tworzyw sztucznych. Znaczy to, że każda rzecz po jej wykorzystaniu byłaby przerabiana na inny produkt nadal służący człowiekowi; nie byłoby wtedy żadnych odpadów. Jest to jednak, póki co, niewykonalne. Od wielu lat na całym świecie rozwija się polityka recyclingu, czyli przerobu śmieci i odpadów na inne produkty. Jest to proces coraz szerszy i powszechny, ale z powodów technologicznych nie zagospodarowuje on wszystkich odpadów. Kolejnym kierunkiem badań jest odzyskiwanie energii z odpadów.
Jest to proces bardzo złożony i wymagający różnorodnych technologii, w zależności od rodzajów odpadów
– mówi w rozmowie z PAP kierownik Zespołu Gospodarki Odpadami na Politechnice Warszawskiej, dr inż. Piotr Manczarski.
Doktor zapytany przez PAP o to, jaką przyszłość ma przed sobą spalenie odpadów, których nie można poddać recyclingowi i czy można z tego uzyskać energię, odpowiedział:
Mamy hierarchię postepowania z odpadami i ta hierarchia jest wytyczną drogi – od unikania powstawania odpadów, przez minimalizację ich powstawania, następnie recycling (czyli wykorzystanie ponowne materiałów), odzysk energii, a na końcu unieszkodliwianie (składowanie) tego, czego się nie da w żaden sposób przerobić. Do 2035 r. mamy osiągnąć konkretne uwarunkowania związane z odpadami: składowanie odpadów komunalnych ma stanowić maksymalnie 10 procent wytwarzanego strumienia, recyclingowi i ponownemu użyciu ma być poddawane 65 procent odpadów komunalnych.
Pełna treść artykułu TUTAJ.
MD/Źródło: Nauka w Polsce