Unijna polityka powrotów jest nieskuteczna. Potrzebne są zmiany w prawie
Zaledwie niespełna 20 proc. decyzji o powrocie do kraju pochodzenia jest realizowanych – podkreśla Anna Bryłka, europosłanka reprezentująca Konfederację. Jak twierdzi, obecne prawo unijne w tym zakresie nie spełnia swojej roli i wymaga reform, które zwiększą efektywność deportacji. W marcu Parlament Europejski oraz Komisja Europejska dyskutowały nad propozycją zmian w polityce powrotów.
Dyrektywa powrotowa UE to regulacja prawna, która w dużej mierze została stworzona jeszcze przed kryzysem migracyjnym, jaki rozpoczął się w drugiej dekadzie XXI wieku. Określa ona wspólne zasady i procedury dotyczące powrotu obywateli państw spoza UE, którzy przebywają na jej terytorium nielegalnie. Celem ustawodawcy było zapewnienie skutecznego, a zarazem humanitarnego powrotu takich osób do ich krajów ojczystych. Dyrektywa kładzie szczególny nacisk na przestrzeganie praw podstawowych migrantów pozbawionych legalnej podstawy pobytu. Po 17 latach funkcjonowania tego prawa część europosłów uważa, że potrzebna jest jego gruntowna aktualizacja.
Sama Komisja Europejska widzi ten problem i dąży do jego rozwiązania. Mamy już projekt nowego rozporządzenia, nad którym będziemy pracować w Parlamencie Europejskim i innych instytucjach UE. Pytanie jednak, czy to rozporządzenie przyniesie oczekiwane efekty? Mamy co do tego spore wątpliwości, ponieważ skuteczne przepisy powrotowe to takie, które realnie prowadzą do powrotu nielegalnych migrantów
– mówi Anna Bryłka.
Tylko co piąta deportacja jest realizowana
11 marca w Parlamencie Europejskim odbyła się dyskusja na temat zmian w unijnych regulacjach dotyczących powrotu osób bez prawa do pobytu w Europie. Propozycje KE mają na celu poprawę statystyk powrotów. Zwolennicy radykalnych zmian wskazują na dane, które – ich zdaniem – ukazują nieskuteczność obecnych przepisów chroniących UE przed nielegalną migracją. Według Frontexu w 2024 roku granice UE przekroczyło ponad 239 tys. nielegalnych migrantów – o 38 proc. mniej niż rok wcześniej, choć na niektórych trasach nadal odnotowuje się wyraźne wzrosty.
Niecałe 20 proc. decyzji o powrocie osób do swojego kraju pochodzenia jest wykonywane. To pokazuje, że w ogóle to nie działa, to nie jest skuteczne. My jako patrioci mamy wiele uwag do tego rozporządzenia, ponieważ chcielibyśmy także zmienić sposób mówienia o problemie. Komisja Europejska wciąż używa określenia „nieuregulowana imigracja” – dla nas każda osoba, która nielegalnie przekracza granicę, jest po prostu nielegalnym imigrantem, a nie kimś, kogo status jest jedynie „nieuregulowany”, bo oczywiste jest, że przebywa tu bezprawnie
– zauważa Anna Bryłka.
Europosłanka podkreśla, że konieczne zmiany powinny obejmować m.in. doprecyzowanie mechanizmu, który sprawi, że nakaz opuszczenia jednego państwa UE automatycznie będzie obowiązywał w całej Wspólnocie. Zwolennicy reform proponują także wydłużenie pięcioletnich zakazów wjazdu dla nielegalnych migrantów oraz przyznanie państwom członkowskim większej swobody w tej kwestii.
Uważamy, że państwo członkowskie powinno mieć prawo do elastycznego kształtowania swoich procedur wewnętrznych. Obawiamy się jednak, że po zmianie z dyrektywy na rozporządzenie państwa stracą część tej swobody. Dyrektywa pozwala dostosowywać przepisy do krajowych realiów, natomiast rozporządzenie działa bezpośrednio i ogranicza taką możliwość
– wyjaśnia eurodeputowana z Konfederacji.
Polityka migracyjna nie ma zachęcać do przyjazdu
Oprócz zwiększenia skuteczności deportacji, przedstawiciele Konfederacji w PE chcą, aby polityka migracyjna UE nie była odbierana przez osoby spoza Europy jako zachęta do przyjazdu.
Wszystkie przepisy, które dzisiaj obowiązują w Unii Europejskiej, stawiają w dobrej pozycji nielegalnego imigranta. Nawet pakt migracyjny mówi o tym, że wystarczy, iż imigrant poda jakąś ważną przyczynę dla ochrony międzynarodowej i państwo członkowskie, którego granicę przekroczy, musi nadać mu taki status i przyznać całą opiekę. Więc tak naprawdę dzisiaj Unia Europejska daje ciche przyzwolenie na to, żeby cały czas masowa nielegalna imigracja do Unii Europejskiej wpływała
– ocenia Anna Bryłka.
Posłanka proponuje wprowadzenie sankcji wobec państw trzecich, które nie współpracują z UE w przyjmowaniu swoich obywateli poddanych deportacji. Jako przykład podaje niedawne działania Białego Domu, które mogą posłużyć za wzór dla Europy.
To, co zrobił Donald Trump, jeśli państwo nie chce współpracować w zakresie polityki powrotowej nielegalnych imigrantów, to ograniczanie wymiany handlową albo jakieś inne narzędzia. Unia Europejska wysyła przecież mnóstwo pieniędzy różnym państwom, z których przybywają nielegalni imigranci, więc nawet taki rodzaj sankcji finansowej jest pewnego rodzaju naciskiem, innej drogi nie ma
– podsumowuje europosłanka.
W trakcie debaty w PE zwracano uwagę nie tylko na współpracę z krajami trzecimi, ale także na pomysł tworzenia w nich centrów powrotowych.