Rynek saszetek z nikotyną wymaga uregulowania. Na ich szkodliwe działanie narażona jest głównie młodzież

22.11.2024
Redakcja
Czas czytania: 4 minut/y

Saszetki z nikotyną są dostępne na rynku od kilku lat, ale nadal nie ma żadnych unijnych ani krajowych regulacji dotyczących ich oznakowania, reklamy czy sprzedaży. To powoduje, że tzw. pouches są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet, co przekłada się na ich rosnącą popularność, także wśród dzieci i młodzieży. Eksperci apelują o pilne uregulowanie tego rynku.

Zdecydowanie potrzebujemy regulacji w zakresie saszetek nikotynowych, ponieważ brak regulacji powoduje, że każdy może je sprzedawać i nabywać – tutaj nie ma żadnych ograniczeń

 mówi dr Janusz Krupa, prezes Stowarzyszenia Instytutu Człowieka Świadomego.

Niewielkie, doustne saszetki nikotynowe (pouches) to produkt, który od niedawna zdobywa na rynku coraz większą popularność. Zawierają nikotynę, często również aromaty i dodatki smakowe oraz środki zagęszczające i stabilizujące stosowane w produktach spożywczych. Umieszcza się je pomiędzy wargą i dziąsłem, co powoduje, że poprzez błonę śluzową nikotyna powoli uwalnia się do krwiobiegu. W ten sposób pouches zaspokajają głód nikotynowy, a producenci przedstawiają je jako innowacyjny zamiennik papierosów, ponieważ nie zawierają tytoniu. Są też dostępne w wielu różnych wersjach, np. miętowej, owocowej, a nawet o smaku kawy czy coli. Ich stosowanie wcale nie jest jednak pozbawione konsekwencji. Po pierwsze, pouches zawierają nikotynę, która uzależnia tak samo jak np. ta w tradycyjnych papierosach. Po drugie, specjaliści wskazują też na możliwe do wystąpienia skutki uboczne, jak np. podrażnienie dziąseł, problemy żołądkowe czy podwyższone ciśnienie.

Problemem jest jednak fakt, że saszetki nikotynowe – głównie ze względu na brak tytoniu w składzie i sposób użytkowania inny niż palenie – wymykają się wszelkim regulacjom. Nie spełniają przesłanek ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych ani wymogów ustawy Prawo farmaceutyczne, nie podlegają też przepisom właściwym chociażby dla e-papierosów i nie są objęte akcyzą. W praktyce nie ma obecnie żadnych unijnych ani krajowych standardów, jakie musi spełniać taki wyrób, ani żadnych wytycznych dotyczących ich oznakowania, reklamy, produkcji czy sprzedaży. To powoduje, że saszetki nikotynowe są bardzo łatwo dostępne, bez większych problemów można je kupić nawet przez internet. A ponieważ są też nieco tańsze niż tradycyjne papierosy, przekłada się to na ich rosnącą popularność. Także wśród dzieci i młodzieży.

Dzisiaj młodzież i dzieci mogą sobie zamówić saszetki nikotynowe w internecie albo kupić je w dowolnym sklepie, na straganie, na bazarku osiedlowym. To nie jest w żaden sposób regulowane ani kontrolowane. I dlatego zdecydowanie potrzebujemy regulacji w zakresie saszetek nikotynowych

 mówi dr Janusz Krupa.

Eksperci wskazują, że to właśnie dzieci i młodzież, która coraz chętniej sięga po tzw. pouches, są grupą najbardziej narażoną na negatywne skutki stosowania nikotyny w tak młodym wieku.

Saszetki nikotynowe są takim samym produktem jak tradycyjne papierosy czy e-papierosy, w których przenosi się substancja biologicznie czynna, czyli w tym przypadku czysta nikotyna, do której czasami dodaje się jeszcze jakieś substancje smakowe. A nikotyna jest toksyną tkankową, która prowadzi przede wszystkim do uszkadzania tkanki mózgu. Na jej toksyczne działanie szczególnie podatny jest młody, szybko rosnący mózg, u dzieci w okresie między 9. a 14. rokiem życia. Wydajność mózgu u takich młodych ludzi, którzy stale używają nikotyny, jest mniejsza 

– mówi prof. dr hab. Witold Zatoński, prezes Fundacji Promocja Zdrowia.

Saszetki nikotynowe mogą też stanowić dla nich pierwszy krok w stronę konsumpcji innych używek. Tymczasem w tej chwili nie istnieją żadne regulacje, które ograniczałyby ich sprzedaż osobom niepełnoletnim.

Dostęp do trucizn, a szczególnie do trucizn mózgowych, powinien być nie tylko ograniczony, ale wręcz wykluczony. Zapewnienie dostępu do substancji toksycznych dzieciom, których mózgi jeszcze rosną, jest po prostu wbrew logice. To jest oczywiście dość skomplikowane, ponieważ młody człowiek jest ciekawy różnych „przyjemności”, które mogą wynikać ze stosowania toksycznych, biologicznie aktywnych substancji. Dlatego – zanim młodzi ludzie zaczną być eksponowane na takie produkty, na których producenci zarabiają kokosy i zbijają miliony kosztem zdrowia tej rosnącej populacji – to państwo jest odpowiedzialne za to, żeby wykluczyć do nich dostęp

 podkreśla prof. dr hab. Witold Zatoński.

Uzależnienia dzieci i młodzieży w ogóle są w tej chwili jednym z największych problemów polskiego systemu ochrony zdrowia. Dzieci są obecnie bardzo często eksponowane i podatne na szereg różnych uzależnień – od papierosów, nowych produktów tytoniowych czy saszetek po innego rodzaju substancje psychotropowe. Te obszary wymagają szczególnej troski, żeby dziecko, które początkowo z ciekawości korzysta z różnych tego typu produktów, nie wpadało w nałóg uzależnienia, z którego bardzo ciężko jest wyjść 

– dodaje dr Jerzy Gryglewicz, ekspert Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia na Uczelni Łazarskiego.

Problematyczna jest też kwestia bezpieczeństwa i zdrowia konsumentów, również tych pełnoletnich. Jedna saszetka może zawierać nawet kilkukrotnie wyższe stężenie nikotyny niż zwykły papieros, co stanowi zagrożenie np. dla osób z chorobami układu sercowo-naczyniowego. Jednak w tej chwili nie ma żadnych regulacji zdrowotnych określających maksymalny limit mg/g nikotyny. Przyjmuje się, że jej maksymalna, bezpieczna dawka nie powinna przekraczać 20 mg, ale na rynku zdarzają się saszetki zawierające nawet 40 mg. Producenci i dystrybutorzy nie mają też obowiązku umieszczania na opakowaniu etykiet z ostrzeżeniami o uzależniającym i szkodliwym wpływie nikotyny. Co więcej, w praktyce nikt nie kontroluje tego, co rzeczywiście zawierają w składzie dostępne na rynku saszetki.

Wprowadzenie na rynek saszetek nikotynowych musi być uregulowane. Każdy produkt powinien podlegać pewnym regulacjom, mającym na celu zabezpieczenie zdrowia konsumentów 

– podkreśla dr Jerzy Gryglewicz.

Na początku listopada br. minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że woreczki z syntetyczną nikotyną mają zostać w Polsce zakazane, a projekt ustawy w tej sprawie ma być gotowy jeszcze przed końcem tego roku. Ostateczna decyzja o jego wprowadzeniu będzie uzależniona od wyników konsultacji i procesu legislacyjnego.

Część ekspertów – w tym m.in. z Federacji Przedsiębiorców Polskich oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców – ocenia, że segment saszetek nikotynowych trzeba uregulować i objąć akcyzą, ale nie należy wprowadzać zakazu ich sprzedaży. W praktyce może on skutkować m.in. wzrostem szarej strefy i sprowadzaniem tego rodzaju wyrobów za pośrednictwem chińskich platform internetowych. Z kolei regulacja i opodatkowanie ograniczyłyby dostęp do takich produktów dla osób poniżej 18. roku życia, a z drugiej strony zapewniłyby dochód dla budżetu państwa. Włączenie saszetek nikotynowych do grupy wyrobów podlegających opodatkowaniu jest zgodne z postulatami branży tytoniowej Dzięki temu takie wyroby byłyby wyłącznie dla dorosłych konsumentów, a na ich producentów i dystrybutorów nałożony zostałby szeroko pojęty nadzór państwa – wynika z ubiegłorocznej analizy Instytutu Staszica („Beztytoniowe woreczki nikotynowe jako alternatywa dla tradycyjnych papierosów”). Branża wskazuje też, że mogą one stanowić mniej szkodliwą, przejściową alternatywę dla osób, które chcą zerwać z paleniem tradycyjnych papierosów.

Projekt zakładający objęcie saszetek i grupy innych wyrobów nikotynowych podatkiem akcyzowym przygotowało Ministerstwo Finansów. Zaproponowana przez resort nowelizacja ustawy akcyzowej (UD53) zakłada opodatkowanie ich od 2025 roku stawką 100 zł/kg, w 2026 roku – 200 zł/kg, a rok później docelowo ta stawka ma wzrosnąć już do 300 zł za każdy kilogram.

Wprowadzenie akcyzy doprowadzi do tego, że każde opakowanie będzie śledzone – od momentu sprowadzenia do kraju aż od momentu, kiedy to trafia do konsumenta. Produkty objęte akcyzą są tak monitorowane chociażby przez urzędy skarbowe, bo z tego są przecież odprowadzane podatki dla państwa. Każde opakowanie jest też dobrze śledzone przez służby nadzoru i jeśli gdzieś znika duża partia, to znaczy, że one wyszły poza legalny system. Ja tak rozumiem legalizację tego rodzaju wyrobów, polski model kontroli tego rodzaju substancji uzależniających

– mówi prezes Stowarzyszenia Instytutu Człowieka Świadomego.

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA