Przedsiębiorcy narzekają na chaos legislacyjny. Czują się też pomijani w pracach nad przepisami
W 2024 roku w Polsce uchwalono 14 tys. stron nowego prawa – o 59 proc. mniej niż rok wcześniej, co jest najniższym wynikiem od 2008 roku, jak wynika z „Barometru prawa” Grant Thornton. Eksperci podkreślają jednak, że spadek ilości nie oznacza poprawy jakości. Proces legislacyjny przyspiesza, konsultacje publiczne są nieprzejrzyste, a przedsiębiorcy czują się pomijani i zaskakiwani nagłymi zmianami. Niestabilność prawa pozostaje jednym z największych wyzwań dla polskiej gospodarki.
Lawina przepisów i brak czasu na dostosowanie
Marcowy raport Grant Thornton „Gospodarka głupcze! Barometr prawa – analiza stabilności otoczenia prawnego w polskiej gospodarce – edycja 11” ujawnia, że w minionym roku ponad 1 tys. przepisów dla firm weszło w życie lub zmieniło swoje brzmienie, podczas gdy tylko 48 straciło moc. Teoretycznie, by nadążyć za zmianami, przedsiębiorca musiałby codziennie poświęcić 1,5 godziny na przeczytanie ponad 50 stron nowych regulacji.
Stanowienie prawa w Polsce cechuje kilka grzechów, ale chyba głównym z nich jest niestabilność stanowienia prawa, czyli to, że prawo zmienia się za często, wielokrotnie idąc w różnych kierunkach. To paraliżuje działalność, a przede wszystkim odrywa firmy od ich głównego przedmiotu działalności, po prostu rozpraszając uwagę na kwestie, które ostatecznie mogą nie mieć znaczenia gospodarczego, a mają znaczenie przede wszystkim formalne
– mówi Grzegorz Lang, dyrektor ds. prawnych w Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP).
Choć liczba stron nowych przepisów spadła, proces legislacyjny przyspieszył do rekordowych 68 dni średniego czasu prac nad ustawą. Co więcej, w połowie przypadków projekty ustaw w Rządowym Centrum Legislacyjnym nie mają dokumentacji z konsultacji publicznych, a w połowie tych, gdzie konsultacje się odbyły, ustawodawca nie odniósł się do uwag.
Zasady stanowienia prawa są znane od lat i ich nie trzeba poprawiać, trzeba je przede wszystkim stosować. To, co dla nas jako organizacji reprezentatywnej pracodawców jest szczególnie uciążliwe, to jest pomijanie w konsultacjach i czasami szalone, zupełnie nieracjonalne tempo procesu legislacyjnego
– ocenia Grzegorz Lang.
Brak przewidywalności
Raport „Poprawmy prawo 2025” przygotowany przez Wolters Kluwer w ramach akcji Prawo.pl i LEX wskazuje, że problemem jest nie tylko ilość zmian, ale także brak odpowiedniego vacatio legis – czasu między publikacją aktu a jego wejściem w życie. W 2024 roku 39 aktów prawnych miało datę wejścia w życie wcześniejszą niż data publikacji, a 20 weszło w życie tego samego dnia, co zostało ogłoszone.
Praktyka rezygnowania czy ograniczania vacatio legis ma się w Polsce dobrze, a to, co powinno być wyjątkiem, ustawodawca stosuje często
– podkreślają eksperci Wolters Kluwer. To poważnie podkopuje pewność prawa i zaufanie przedsiębiorców do państwa.
Przykładem są zmiany w podatkach wprowadzone pod koniec 2024 roku. W grudniu ogłoszono modyfikacje w kilkunastu przepisach ustawy o VAT, które weszły w życie 1 stycznia 2025 roku, wynikające z nowelizacji ustawy o gospodarce opakowaniami. Niewielka zmiana w Ordynacji podatkowej, opublikowana 11 grudnia, również zaczęła obowiązywać od Nowego Roku. Choć takich przypadków było mniej niż w poprzednich latach, nadal budzą one kontrowersje.
Nadregulacja i pomijanie przedsiębiorców
Eksperci wskazują na kolejny problem – tzw. gold-plating, czyli wprowadzanie surowszych regulacji niż wymagają tego unijne dyrektywy.
Trzeba jednak zarazem pamiętać, że prawo europejskie nie zajmuje się wszystkimi aspektami. W poszczególnych dziedzinach prawo europejskie należy po prostu uzupełniać prawem polskim. Problemem jest natomiast to, czy owe uzupełnienia są proporcjonalne, czyli potrzebne, celowe i adekwatne do zamierzeń ustawodawcy
– zauważa Grzegorz Lang. Przykładem jest projekt ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, który w kolejnych wersjach odbiegał od dyrektywy NIS2, co krytykował wiceprezes FPP Arkadiusz Pączka.
Przedsiębiorcy skarżą się także na brak dialogu. FPP krytykowała m.in. zeszłoroczną decyzję Ministerstwa Finansów o porzuceniu mapy akcyzowej na wyroby tytoniowe i nagłe podniesienie akcyzy od marca 2025 roku. Innym przykładem jest „poselska wrzutka” do ustawy o pracy cudzoziemców, która na finiszu prac sejmowych zmieniła Kodeks pracy, podnosząc kary za wykroczenia pracownicze – bez konsultacji z Radą Dialogu Społecznego.
Przepisy przyjmowane szybko zwykle nie obowiązują zbyt długo, bo wymagają znowu „pilnych” korekt. W rezultacie cały proces skutkuje niestabilnością prawa. Dlatego lepiej byłoby dłużej popracować nad przepisami, żeby były trwałe
– podkreśla Lang.
Niewiele korzyści dla firm
„Barometr prawa” Grant Thornton ujawnia, że spośród 31 ustaw gospodarczych uchwalonych w 2024 roku tylko siedem wspierało rozwój przedsiębiorstw, podczas gdy dziewięć wprowadzało nowe obowiązki biurokratyczne lub zwiększało obciążenia podatkowe. Osiem było implementacją prawa UE.
Oczywiście są takie ustawy, przy pracy nad którymi głos przedsiębiorców jest wysłuchiwany, ale są i takie, przy których był całkowicie ignorowany
– przyznaje Grzegorz Lang, dodając, że choć obecnie sytuacja jest lepsza niż w przeszłości, wciąż daleko jej do ideału.
Eksperci zgodnie wskazują, że chaos legislacyjny i brak stabilności odstraszają przedsiębiorców, zmuszając ich do skupiania się na formalnościach zamiast na rozwoju biznesu. 14 tys. stron nowego prawa w 2024 roku to może i mniej niż rok wcześniej, ale dla firm oznacza to nadal zbyt wiele – i zbyt mało przewidywalności.