Polska gospodarka boryka się z niedoborem ukraińskich pracowników
Polskie firmy borykają się z niedoborem męskiej siły roboczej. Wszystko przez masowe powroty Ukraińców do ojczyzny wywołane wojną. Najbardziej dotknięte są sektory: budowlany, motoryzacyjny, przemysł ciężki i obronny
Zostało to zgłoszone w centrum analitycznym agencji zatrudnienia Gremi Personal.
W aż 70 proc. oferty pracy dla cudzoziemców na polskim rynku pracy skierowane są do mężczyzn.
W ciągu miesiąca od wybuchu wojny na Ukrainę wróciło ponad 285 tysięcy obywateli tego kraju, w większości są to mężczyźni. Równocześnie nie ma nowego napływu męskiej siły roboczej, co natychmiast wpłynęło na rynek pracy.
Największy deficyt ma branża budowlana, która zatrudnia około 400 tys. obywateli Ukrainy. Brakuje budowniczych, kierowców, murarzy, tynkarzy itp. Na brak mężczyzn narzeka też branża motoryzacyjna. Branża ta jest najsilniejsza w polskiej produkcji i trzecia co do wielkości w Europie po Niemczech i Francji.
Ogólnie brakuje pracowników w przedsiębiorstwach w miejscach, w których ważna jest siła fizyczna – przemyśle ciężkim, metalurgicznym, spożywczym
– napisano w komunikacie prasowym.
Polscy pracodawcy rywalizują o mężczyzn, którzy obecnie pozostają w Polsce oraz o tych, którzy mogą opuścić Ukrainę (wielodzietni rodzice, studenci itp.). Oferują atrakcyjne stawki płac, pomoc w ewakuacji i legalizacji pobytu rodzin. Jednocześnie agencje zatrudnienia rozpoczęły już dialog z klientami w celu zwiększenia liczby wakatów dla kobiet.
MD