Polscy bezdomni dyrektorami niemieckich firm. Śledczy: Tysiące tego typu przypadków

31.07.2024
Redakcja
Czas czytania: 2 minut/y

Przestępcy zza naszej zachodniej granicy wykorzystują bezdomnych i osoby uzależnione od alkoholu pochodzące z Polski jako „słupy” niemieckich firm. Jak dowodzi w swoim śledztwie berlińska redakcja Rbb, przynosi to Republice Federalnej Niemiec miliardy euro strat – czytamy w Deutsche Welle.

Sprawę opisali w swoim artykule śledczym Adrian Bartocha i Jan Wiese, dziennikarze publicznej rozgłośni Berlina i Brandenburgii (RBB). Przedstawili oni, jak „osoby żyjące na marginesie społeczeństwa w Polsce figurują na papierze jako dyrektorzy zarządzający niemieckich firm”.

Dziennikarze przedstawili przykład Tomasza Z., mieszkańca Legnicy, który według rejestru handlowego prowadzi firmę transportową z siedzibą w centrum Berlina. W rzeczywistości nic takiego jednak nie ma miejsca, a sam mężczyzna zmaga się z chorobą alkoholową i mieszka w „zapuszczonym mieszkaniu”. W rozmowie z reporterami Tomasz Z. przyznał, że pewnego dnia ktoś zaczepił go gdy stał pod sklepem (próbując wyżebrać pieniądze na alkohol), po czym zabrał go do Niemiec.

Z reportażu wynika, że w Legnicy zameldowanych jest jeszcze jedenastu innych „dyrektorów niemieckich spółek”.

Razem oficjalnie prowadzą stamtąd około 80 firm w całych Niemczech, wiele z nich w Berlinie, w tym firmy zajmujące się handlem samochodami, energią elektryczną i nieruchomościami, a także firmy budowlane, spedycyjne i ochroniarskie oraz firmy eksportowo-importowe

– opisują dziennikarze. Tymczasem w rzeczywistości wielu z tych dyrektorów już nie żyje, bądź też zostali uznani za zaginionych. Pozostali to, często bezdomni, alkoholicy.

Naturalnie żaden z nich nie ma nic wspólnego z działalnością firm. Przestępcy wykorzystali ich dane do tworzenia przykrywek dla prowadzenia nielegalnych interesów w Niemczech, takich jak przemyt, oszustwa podatkowe, ukrywanie zysków itp. na ukrywaniu zysków, przepływów pieniędzy, oszustw podatkowych, przemytu.

Dziennikarze cytują Ralfa Simona, śledczego z Wydziału Przestępczości Zorganizowanej w Urzędzie Celnym Policji Kryminalnej w Kolonii, według którego typu przypadki można liczyć w tysiącach. Osoby wykorzystywane w charakterze „słupa” pochodzą nie tylko z Polski, ale także np. Rumunii czy Bułgarii. Według niego w tego typu procedery zaangażowane są wszystkie najważniejsze organizacje przestępcze w Niemczech – od mafii, poprzez klany aż po gangi motocyklowe.

Według reporterów RBB przy około 70 umowach, które zostały zawarte w imieniu legnickich „słupów” obecny był zawsze ten sam tłumacz. To notowany w Polsce przestępca, również pochodzący z Legnicy. Niemieccy śledzczy podkreślają, że umowy poświadczane są też wciąż u tych samych notariuszy.

Szkody spowodowane tego typu działalnością wynoszą od 50 do 60 mld euro rocznie.

MD/źródło: Deutsche Welle

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA