Obserwujemy początek końca Twittera? Musk usuwa kolejne funkcjonalności platformy
Elon Musk zlikwidował wart 100 mln dolarów rocznie kanał promocji w serwisie, który był szczególnie atrakcyjny dla reklamodawców. Ponadto Twitter ogranicza ruch w linkach do konkurencyjnych platform i portali informacyjnych – m.in. najważniejszych gazet- podaje serwis CyberDefence24.
Era Twittera de facto już się skończyła, wraz ze zmienieniem nazwy platform. Po niedawnym rebrandingu nazywa się bowiem po prostu X.
Zaraz po przejęciu w ubiegłym roku Twittera za 44 mld dolarów Elon Musk podjął pierwszą kontrowersyjną decyzję – zwolnił ponad 70 proc. załogi platformy.
Na tym się jednak nie skończyło. Musk prowadził też usługę Twitte Blue, czyli płatną wersję serwisu. Abonament wynoszący 8 dolarów miesięcznie miał umożliwić wyjście Twitterowi z kłopotów finansowych. To się jednak nie udało.
Kolejne usunięte opcje
Jak podaje serwis CyberDefence24, Elon Musk zlikwidował możliwość promocji kont na Twitterze w formie wpisów pojawiających się na osi czasu użytkowników.
Ta forma reklamy cieszyła się dużą popularnością u marek chcących zwiększyć dotarcie do nowych klientów i wszystkich użytkowników Twittera, którzy chcieli przyciągnąć nowe osoby na swoje profile i zwiększyć liczbę obserwujących.
– podaje portal i dodaje, że każdego roku promocja reklamowa w tej formie przynosiła Twitterowi ok. 100 mln dolarów.
Ten format reklamy był jednym z najstarszych dostępnych na platformie, a zarazem jednym z mniej dokuczliwych dla użytkowników.
Jak podaje portal CyberDefence24, decyzja związana jest z tym, że Elon Musk postanowił postawić na filmy i obrazy na swojej platformie, tymczasem stary, statyczny format reklamy to uniemożliwiał.
Kolejne zmiany
Twitter zaczął niedawno ograniczać także ruch do linków odsyłających do innych platform społecznościowych – takich jak np. Threads, Substack czy Instagram (który należy do największej konkurencji Twittera – koncernu Meta). Dotyczy to także stron internetowych zewnętrznych wydawców, jak np. dziennika „New York Times”.
Ograniczenie wprowadzone zostało z wykorzystaniem linku t.co skracającego adresy internetowe wklejane w treści postów na platformie.
Po kliknięciu w link prowadzący do treści znajdujących się w jednym z nielubianych przez właściciela platformy serwisach, ruch do odnośnika opóźniony jest o ok. 5 sekund – to dostatecznie dużo, by myśleć, że strona nigdy się nie załaduje i zrezygnować z jej otwierania. Spadek w ruchu z linków na Twitterze już obserwują wydawcy mediów – w tym wspomnianego wcześniej „NYT”.
– podaje CyberDefence24.
MD/źródło: CyberDefence24