Niemieckie landy przeciwne budowie atomu w Polsce. W tle silne powiązania z Rosją
Trzy niemieckie landy nie zgadzają się na wybudowanie w Polsce elektrowni atomowej – donosi portal biznesalert.pl. Wśród nich jest między innymi Meklemburgia-Pomorze Przednie, której rządzący są silnie powiązani z rosyjskim Gazpromem.
Niemiecka agencja prasowa donosi, że Brandenburgia, Saksonia oraz Meklemburgia Pomorze-Przednie opowiedziały się przeciwko budowie elektrowni jądrowej w Polsce
– informuje portal biznesalert.pl, powołując się na Deutsche Presse Agentur.
Polacy chcą wybudować pierwszy już. reaktor jądrowy w 2033 roku. Na partnera technologicznego wybrano firmę Westinghouse z USA.
Teraz wschodnie niemieckie landy – Brandenburgia, Saksonia i Meklemburgia-Pomorze Przednie chcą zablokować te inwestycje.
Ze względu na incydenty jądrowe w Czarnobylu i Fukushimie plany dalszego wykorzystania energetyki jądrowej powinny zostać porzucone dla dobra ludności i środowiska wszystkich krajów Morza Bałtyckiego
– czytamy na stronie resortu ochrony konsumentów Brandenburgii, które informuje o skierowaniu uwag do Warszawy.
To nie pierwsze takie wypowiedzi ze strony Niemiec. We wtorek 22 lutego w Warszawie niemiecka minister środowiska Steffi Lemke zapowiedziała zwalczanie polskich planów budowy energetyki jądrowej:
Jeśli w Polsce dojdzie do budowy reaktorów jądrowych, to będziemy pracować z użyciem odpowiednich instrumentów prawnych, dla mnie to oczywistość
– powiedziała w Warszawie Steffi Lemke.
Wieloletnie związki z Moskwą
Niemiecki kraj związkowy Meklemburgia-Pomorze Przednie stworzył fundację Stiftung Klimaschutz, w celu umożliwienia dokończenia budowy gazociągu Nord Stream 2. Chodziło o pominięcie sankcji USA, które nie mogły obejmować podmiotów związanych z rządami sojuszników amerykańskich, a jest nim samorząd niemiecki.
Ponadto jeszcze w lipcu bieżącego roku samorządowcy z tego landu zażądali uruchomienia gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem samorządowców Niemcy powinni porozumieć się z Federacją Rosyjską i kontynuować dawną współpracę. Według samorządowców była ona bardzo opłacalna dla ich regionu.
Działania wschodnich landów to owoc wieloletniego uzależniania się od Rosji. Jeszcze kilkanaście lat temu za import gazu do RFN odpowiadały w mniej więcej równych częściach trzy państwa: Rosja, Norwegia i Holandia. Zmieniło się to drastycznie po roku 2011, gdy uruchomiony został Nord Stream, łączący Niemcy z Rosją. Wtedy to udział rosyjskiego gazu w niemieckim imporcie zaczął drastycznie rosnąć.
Zaledwie trzy lata po otwarciu Gazociągu Północnego Rosja zaatakowała Ukrainę i zaanektowała Krym. Mimo tak jawnego naruszania prawa międzynarodowego już w 2015 roku podpisano umowę o budowie Nord Stream 2. Wtedy też zadecydowano o przejęciu przez Gazprom niemieckich magazynów gazu, przekazując kontrolę nad niemieckimi rezerwami energii w ręce Rosjan.
Wszystko te działana Niemiec wydarzyły się pomimo wielokrotnych ostrzeżeń ze strony państw Europy Środkowo-Wschodniej. Ostatecznie stało się tak, jak przewidywali eksperci z Polski i reszty naszego regionu: uzależnienie energetyczne Niemiec od Rosji stało się narzędziem walki, szantażu i wymuszeń ze strony w rękach Putina.
Te wszystkie doświadczenia z tego roku nie wpłynęły jednak na część Niemców. Już teraz kanclerz Olaf Scholz zapowiada powrót do współpracy gospodarczej z Rosją po zaprzestaniu działań wojennych:
Jedno jest pewne: relacje, które mieliśmy, zostały obecnie zredukowane. Ale Rosja, gdy zakończy wojnę, oraz obywatele Rosji, którzy walczą o inną przyszłość dla siebie, również potrzebują możliwości ponownego rozpoczęcia współpracy gospodarczej
– powiedział 13 grudnia.
Wywołany przez wojnę kryzys energetyczny nie zniechęcił też Niemców do zamykania swoich elektrowni atomowych. Zamiast tego woleli ponownie uruchomić te napędzane węglem. Na tym jednak nie poprzestają – chcą blokować także Polskie plany atomowe, które mają służyć przede wszystkim naszej suwerenności energetycznej.
MD