Mundial w Katarze najdroższy w historii. Łączne koszty to ponad 220 miliardów dolarów
Piłkarskie mistrzostwa świata w Katarze zbliżają się ku końcowi. Turniej ten jest wyjątkowy pod wieloma względami, również ekonomicznymi. Spostrzeżeniami na temat najdroższego Mundialu w dziejach, jego wpływu na katarską gospodarkę i ambicjach tego niewielkiego państwa podzielił się prof. Krystian Zawadzki z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej.
W niedzielnym finale mistrzostw świata zagrają Argentyna i Francja. Jaki był to turniej? Piłkarsko z pewnością ciekawy – pełen emocji, dramaturgii i niespodzianek. Katarski Mundial analizować można z wielu perspektyw, na przykład ekonomicznej. Już dziś koszty wydarzenia rozumiane szeroko, a więc wraz z nakładami na infrastrukturę pozasportową, szacowane są na ok. 220 miliardów dolarów.
W moim przekonaniu to ostrożne szacunki, nieuwzględniające wszystkich wydatków, które Katar będzie ponosić już po zakończeniu mistrzostw, jak choćby te związane z demontażem lub zmniejszaniem stadionów. Śmiem twierdzić, iż wszystkie imprezy FIFA World Cup, które do tej pory zostały zorganizowane, nie pochłonęły takich środków finansowych, jak ta jedna, organizowana w Katarze
– mówi prof. Krystian Zawadzki z Wydziału Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej.
Ekonomista przypomina, że do tej pory za najdroższe wydarzenia uznawano zimową Olimpiadę w Soczi w 2014 roku. Według oficjalnych szacunków pochłonęła ona ok. 50 miliardów dolarów. Skalę przedsięwzięcia doskonale obrazuje spojrzenie na PKB Kataru. Zakładając, że w 2022 roku wyniesie ono około 180 miliardów dolarów, zyskujemy pewien punkt odniesienia.
Wybór Kataru na gospodarza mistrzostw świata nastąpił w 2010 roku, a więc 12 lat temu. Oznacza to, że rocznie Katarczycy wydatkowali na przygotowania do imprezy ponad 18 miliardów dolarów, czyli ponad 10 proc. ich PKB. To pokazuje, że kapitałowe zaangażowanie tego Kataru jest niewyobrażalnie duże. Można przypuszczać, iż w kraju demokratycznym taki stan rzeczy nie miałyby prawa się wydarzyć
– mówi prof. Zawadzki.
Po co Katarowi Mundial?
Czy zatem przy tak dużych nakładach finansowych organizacja mundialu ma szansę się Katarowi zwrócić?
Nawet jeśli przyjmiemy, iż w trakcie wydarzenia Katar odzyska część środków np. w związku z przyjazdem turystów, to nie ma szans, aby choćby zbliżyć się do poniesionych nakładów
– wyjaśnia prof. Zawadzki.
Naukowiec z PG tłumaczy, że wedle szacunków do Kataru w trakcie mistrzostw miało przybyć około 1,3 miliona zagranicznych turystów. Przyjmując, że każdy z nich zostanie w kraju średnio na pięć dni, wydając w tym czasie ok. 500 dolarów dziennie, to Katar osiągnąłby 3,25 miliarda dolarów przychodów. Jak zauważa prof. Zawadzki – to zaledwie 1,5% kwoty wspomnianych nakładów. Podkreśla jednak, że należy oddzielić wąski aspekt finansowy od szerszego ujęcia ekonomicznego.
Wydarzenia sportowe mogą generować stratę finansową, ale jednocześnie dać impuls do rozwoju gospodarczego i w rezultacie przyczynić się do pozytywnego dziedzictwa. Największe wydarzenia sportowe mogą przynieść konkretne korzyści gospodarzom imprezy, przyczynić się do wzrostu gospodarczego, poprawić sytuację na rynku pracy, czy zwiększyć zainteresowanie inwestycjami zagranicznymi w danym miejscu
– tłumaczy prof. Zawadzki.
Naukowiec zauważa, że korzyści Kataru z organizacji imprezy już są zauważalne. Według dostępnych raportów, w ciągu pierwszych 10 miesięcy tego roku kraj odnotował już przepływy inwestycji zagranicznych w wysokości 4 miliardów dolarów. Z kolei główny indeks katarskiej giełdy wzrósł w ciągu czterech pierwszych miesięcy tego roku o ponad 30%.
Organizacja mistrzostw świata służy jako narzędzie realizacji programu Katarskiej Wizji Narodowej 2030 (ang. Qatar National Vision 2030). Ukrytym celem tego kraju jest dywersyfikacja gospodarki, czyli zaangażowanie firm z różnych sektorów, niekoniecznie związanych z najważniejszym w Katarze sektorem wydobywczym. Choć zasoby naturalne determinują dobrobyt tego państwa, ambicje Kataru nie kończą się na wydobyciu węglowodorów. Katar dąży do pozostania regionalnym centrum biznesowym i turystycznym. Organizacja mundialu jest kluczem do realizacji tych ambicji. W latach 2013-2018 udział eksportu węglowodorów w PKB Kataru spadł z 55% do 39%, częściowo odzwierciedlając podwyższone publiczne nakłady inwestycyjne związane z przygotowaniami do mistrzostw świata
– mówi prof. Zawadzki.
Sport oknem na świat
Jak widać w dłuższej perspektywie organizacja Mundialu może się Katarowi gospodarczo zwrócić. Jednak, jak zauważa prof. Zawadzki, w tym konkretnym przypadku nie chodzi wyłącznie o gospodarkę:
Rozpiętość celów stawianych przez katarskich władców jest spora i wykracza poza aspekt biznesowy. Dotyczy również m.in. poprawy wizerunku państwa i zapewnienia tzw. softpower. Organizacja tak dużych wydarzeń sportowych pozwala umieścić Katar na „mapie świata”. To trend w całym regionie państw arabskich, który nasilił się szczególnie w ostatnich latach.
Przykładów takich imprez jest wiele. To m.in. wyścigi Formuły 1 w Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie i Abu Zabi, międzynarodowe imprezy golfowe w Abu Zabi czy wreszcie turnieje tenisowe w Dubaju oraz Dausze, gdzie w tym roku triumfowała Iga Świątek. Prof. Zawadzki podkreśla, że zbliżone podejście państw regionu do kwestii organizacji wydarzeń sportowych nie jest przypadkowe. To swoisty pomost budowany pomiędzy światem arabskim i światem zachodnim. Uzyskanie przez Katar pozytywnego dziedzictwa nie będzie jednak łatwe.
Katar jest w szczególnie trudnej sytuacji z powodu negatywnego publicity. Wspomnijmy tylko o kilku: oskarżeniach o przekupstwo w procesie wyboru gospodarza czy zaimportowaniu dziesiątek tysięcy zagranicznych pracowników i poddanie ich opresyjnemu systemowi pracy kafala. Trzeba jednak oddać, że kraj wykonał szereg działań, aby poprawić swój wizerunek. Wprowadził ustawę o partnerstwie publiczno-prywatnym, reformy migracyjne, przepisy normujące wysokość minimalnej pensji dla wszystkich pracowników, czy szczególne, niespotykane dotąd podejście do budowy stadionów, które w większości przypadków po imprezie zostaną zmniejszone. Z ostateczną oceną wizerunkową kraju należy się jednak jeszcze wstrzymać
– mówi prof. Zawadzki.
MD