Kryzys w branży transportowej. Do końca roku może upaść nawet pół tysiąca firm
Firmy transportowe przekazują do sfinansowania faktoringowego znacznie mniej faktur niż przed rokiem. Niestety nie oznacza to, że nie ma już potrzeby przyspieszania płatności, a przelewy do firm z branży TSL wykonywane są szybciej – to dalej najdłużej czekająca na pieniądze grupa w gospodarce. Mniejsza liczba faktur w faktoringu wynika ze spadku zleceń dla transportu. W związku z dużym popytem na zlecenia i ich małą podażą, stawki frachtowe są na niskim poziomie. Rentowność przewozów spada, konkurencja o zlecenia rośnie. W całej gospodarce liczba niewypłacalności w pierwszym kwartale 2023 roku wzrosła o 136 proc. rok do roku, a w transporcie powiększyła się o aż 224 proc.
Rentowność przewozów spada
Obecnie z faktoringu korzysta w Polsce ponad 20 tysięcy firm. Transport i logistyka to jedna z najczęściej pozyskujących w ten sposób gotówkę branż. Jednak wg opinii Finea, w pierwszym półroczu tego roku do sfinansowania firmy TSL przekazały znacznie mniej faktur niż przed rokiem. Byłaby to dobra wiadomość, gdyby oznaczała reorganizację modelu płatności i skrócenie terminów przelewów w branży. To pozwoliłoby skuteczniej rozwijać się całemu sektorowi, a w efekcie także całej gospodarce. Niestety zamiast dobrej informacji jest zła.
W naszym portfelu firmy transportowe to około 50 proc. wszystkich korzystających z finansowania, więc mamy wiedzę, jak ma się branża. Przedsiębiorców TSL wnioskujących o finansowanie cały czas przybywa, jednak zmniejsza się liczba faktur, które przekazują do sfinansowania. W idealnym świecie dzisiaj wykonana praca, jutro byłaby opłacona, jednak tak nie jest. Wg danych faktura.pl średni czas oczekiwania na przelew z wszystkich branż najdłuższy jest właśnie w transporcie i wynosi 20 dni. Oznacza to, że spadek liczby faktur przekazywanych do finansowania, to zła wiadomość dla TSL i gospodarki, bo wynika ze spadku liczby zleceń. Dodatkowo w związku z dużym popytem na zlecenia i ich małą podażą, stawki frachtowe stoją na niskim poziomie. Rentowność przewozów spada, a konkurencja o zlecenia rośnie
– mówi Wojciech Miklaszewski z Finea.
I kwartał był jednym z najtrudniejszych w sektorze TSL. Do problemów, do których branża powoli zaczyna się przyzwyczajać tzn. utrzymującego się niedoboru kierowców czy inflacji, doszło widmo prognoz ochłodzenia gospodarki. Wg eksperta z Finea z rozmów ze spedycjami i firmami transportowymi wynika, że tak źle jeszcze nie było. To jednak nie koniec spadków. Według Transport Intelligence (Ti) przewozy krajowe w Europie z trendu wzrostowego 3,3 proc. spadną do 0,7 proc., natomiast rynek międzynarodowy z 3,6 proc. osłabnie do 2,1 proc. Transport jest zależny od kondycji gospodarki. Nasz od kondycji gospodarki Unii Europejskiej, a szczególnie Niemiec. W Niemczech przewidywana jest recesja: PKB -0,6 proc., w całej Unii z prognozy PKB na 2022: 3,3 proc. jest spadek dynamiki na 2023 rok do 0,3 proc.
Indeks Menadżerów Zakupów polskiego sektora przemysłowego w czerwcu spadł gwałtownie do 45,1 pkt. z 47,0 pkt. w maju. To kolejny miesiąc poniżej neutralnego progu 50,0 i najgorszy odczyt od listopada 2022 r. To wskazuje na pogorszenie koniunktury w polskim przemyśle czternasty miesiąc z rzędu! Nowe zamówienia otrzymane przez polskich producentów spadły szesnasty miesiąc z rzędu. Czerwcowe dane dowodzą mniejszego popytu na polskie produkty przemysłowe. To oznacza mniej zleceń dla przewoźników.
Znaczny wzrost liczby niewypłacalności
Wg danych Allianz Trade w Q12023 liczba niewypłacalnych firm transportowych w pierwszym kwartale wyniosła 110, gdy rok wcześniej takich przypadków było tylko 34, a w 2020 roku 17. W całej gospodarce liczba niewypłacalności w pierwszym kwartale 2023 roku wzrosła o 136 proc. rok do roku, gdy w transporcie powiększyła się o 224 proc. Gdyby obecny poziom upadków utrzymał się do końca roku niewypłacalnych mogłoby być blisko pół tysiąca firm z branży TSL. Narastające problemy gospodarcze i mniejsza liczba zleceń, mogą pogłębić falę upadków, bo przelewy za zlecenia, które jeszcze są, wpływają z ogromnym opóźnieniem.
Wg naszych danych w przypadku branży transportowej 45 proc. faktur ma termin płatności miesiąc lub dłużej. Nie jest jednak tajemnicą, że większość spedycji liczy termin płatności nie na podstawie daty z faktury, a od terminu wpłynięcia kompletu dokumentów do firmy. Tym samym do średniego czasu oczekiwania należy dodać 7-14 dni doliczane przez spedycję. Jeśli dodatkowo dany zleceniodawca robi przelewy np. tylko w co drugi wtorek, to czas oczekiwania jest jeszcze dłuższy. Z przykrością muszę stwierdzić, że są to powszechne praktyki i przewoźnik zazwyczaj musi akceptować nierówne reguły gry i siłę większego. Zatem faktura z terminem płatności 45 dni, to realnie około 60 – 70 dni opóźnienia
– mówi Wojciech Miklaszewski z Finea.
Przewoźnicy starają się wywierać presję na spedycjach, by płatności odbywały się szybciej. Jednak spedycje, szczególnie małe i średniej wielkości, nie mają w tym żadnego interesu. Ich możliwości, by się na to zgodzić, są ograniczone.
Jakie są rozwiązania? Kryzys to zawsze dobry moment, aby audytować procesy w swojej firmie. Wprowadzić oszczędności dzięki automatyzacji i cyfryzacji (ta i tak jest nieunikniona) czy wesprzeć swoich przewoźników – kierowców, których i tak jest mało, więc warto zadbać, aby nie uciekali w inne zajęcia lub do konkurencji
– mówi Wojciech Miklaszewski z Finea.
MD