Dwóch braci okradzionych z 200 tys. metodą „na Azjatkę”
Mimo, że Polacy są co raz lepiej obeznani w internecie i zwykle zachowują pewną ostrożność, wciąż są tacy którzy dają się oszukać. Dwóch braci z Zielonej Góry dało się namówić poznanej w internecie Azjatce na inwestycję w kryptowaluty. Więcej nie zobaczą ani jej, ani 200 tys. złotych.
Jeden z braci poznał w internecie, na portalu randkowym dziewczynę z Singapuru. Pisali ze sobą kilkatygodni, dziewczyna wysyłała mu najpierw swoje fotki, potem psa, rodziny, domu, samochodu itp. W ten sposób po pewnym czasie w pełni zdobyła jego zaufanie.
W końcu zaczęła wypytywać mężczyznę także o jego zarobki. Jemu wciąż nie zapaliła mu się czerwona lampka, chociaż z całą pewnością powinna.
Wtedy dziewczyna okazała się być bardzo dobrze zaznajomiona z rynkiem kryptowalutowym. Mężczyzna nie do końca miał świadomość na czym on polega, jednak został przez Singapurkę zachęcony do zainwestowania na nim pieniędzy. Miał w ten sposób w krótkim czasie zarobić spore pieniądze. W końcu ona wcześniej tak zrobiła i dzięki temu teraz jeździ najnowszym samochodem, którego zdjęcie mu wysłała.
Mężczyzna z początku był niechętny, ale Singapurka obiecała mu, że we wszystkim mu pomoże. W końcu założył więc konto na stronie, którą mu poleciła. Kupował dolary, a później inwestował je w kryptowaluty. Na początku wpłacił 3 tysiące złotych. W aplikacji widział rzekomo swój zysk.
Dla Singapurki było to jednak za mało – w jaki sposób chciał zarobić prawdziwe pieniądze, skoro jak dotąd zainwestował tak niewiele? Wciąż namawiała go, by przeznaczył na to więcej pieniędzy. Pożyczył więc od swojego brata 40 000 złotych, które również zainwestował w kryptowaluty. Aplikacja wciąż pokazywała mu zyski, jakie już osiągnął.
Azjatka dalej jednak naciskała, przekonując, że pożyczkę od brata będzie mógł zwrócić nawet z 15 proc. zyskiem. Znów więc pożyczył pieniądze – tym razem aż 100 tysięcy złotych. Z nimi zrobił to samo, co z całą resztą.
Również do brata mężczyzny wkrótce odezwała się ta sama Singapurka, namawiając go by i on zainwestował w kryptowaluty. Pokazała mu ile już zarobił jego brat i w ten sposób przekonała go, by sam również przeznaczył na to swoje pieniądze – w sumie 60 000 złotych.
Kilka dni później coś się popsuło. Do aplikacji, przy użyciu której bracia wpłacili w sumie 200 tysięcy złotych, nie dało się już zalogować. W tym samym czasie urwał się kontakt z piękną Azjatką. Dopiero wtedy bracia z Zielonej Góry zdali sobie sprawę, że zostali oszukani, więc zgłosili się na policję.
Na odzyskanie pieniędzy nie mają jednak zbyt wielkich szans, za to „Azjatka” ma zagwarantowane dostatnie życie przez kilka lat.
Morał z tego jest taki, że zawsze należy być ostrożnym w stosunku do osób poznanych w sieci. Szczególnie, jeśli są pięknymi Azjatkami. Dlatego zawsze pamiętajcie o bezpieczeństwie przy korzystaniu z Internetu.