Czy wojna w Ziemi Świętej ponownie wywoła światowy kryzys naftowy?
Przed atakiem Hamasu na Izrael, 6 października, za baryłkę ropy Brent płacono 84 dolary. Dziś jest to już ponad 87 dolarów. Dokładnie pół wieku temu, wojna Jom Kipur (konflikt izraelsko-arabski) wywołał największy kryzys paliwowy w historii. Czy czeka nas powtórka historii?
Według analityków głównym celem Hamasu jest niedopuszczenie do kolejnego etapu porozumienia Izraela z państwami arabskimi – przede wszystkim Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, z którymi Tel-Awiw podpisał porozumienie już w 2020 roku i Arabią Saudyjską. To właśnie z tą ostatnią Izrael miał wkrótce podpisać analogiczną umowę.
Dokładnie pół wieku wcześniej, w trakcie wojny Jom Kipur, Saudowie postawili Amerykanom ultimatum – albo zaprzestaną dostarczać broń Izraelowi, albo czeka ich embargo.
Od kilku miesięcy Saudowie wraz z Rosjanami ograniczają produkcję ropy, chcąc w ten sposób osiągnąć wzrost ceny tego surowca. Światowe rynki są w stanie wchłonąć dowolną ilość ropy.
Wiele zależy więc od tego, czy władze w Rijadzie ponownie, jak pół wieku temu, będą poczuwać się do solidarności z walczącymi z Izraelem Palestyńczykami. Już teraz podsyca to niepewność na światowych rynkach.