Czy konflikt z Huti na Morzu Czerwonym zagraża dostawom gazu LNG do Polski?
Konflikt z Huti w regionie Morza Czerwonego nie tylko nie słabnie, ale nawet zyskuje na intensywności. Coraz więcej statków omija Kanał Sueski, wybierając dłuższą trasę wokół Afryki. Zagraża to bezpieczeństwu energetycznemu tych państw Europy, które importują gaz LNG m.in. z Kataru. Przekonali się o tym już Włosi. Polska jest póki co bezpieczna a odpowiedzialność za realizację kontraktu z polskim Orlenem ponosi katarski QatarEnergy – donosi Piotr Maciążek.
Aktualnie kanał Sueski obsługuje około 15 proc. światowego handlu. Jeśli chodzi o ruch kontenerowy, to ten udział jest jeszcze większy i sięga nawet 30 proc. Jednak z powodu eskalacji konfliktu z Huti ruch na tej trasie pustoszeje. Statki płynące do i z Europy wolą omijać Morze Czerwone i opływać Afrykę. Oznacza to opóźnienia sięgające 2 tygodni i znaczący wzrost kosztów, co może mieć wiele negatywnych konsekwencji dla europejskich gospodarek.
Co z polskim bezpieczeństwem energetycznym?
Pierwszym krajem Europy, którego bezpieczeństwo energetyczne zostało zagrożone przez eskalację konfliktu z Huti, są Włochy. Sytuacja na bliskim wschodzie, a w szczególności na Morzu Czerwonym ma istotne znaczenie także dla Polski. Nasz kraj importuje bowiem większość gazu LNG z Kataru. Do terminalu w Świnoujściu surowiec dostarcza koncern Qatar Energy. 24 stycznia wydał on komunikat, zgodnie w którym czytamy, że „bieżące wydarzenia w rejonie Morza Czerwonego mogą mieć wpływ na harmonogram niektórych dostaw, ponieważ odbywają się one alternatywnymi trasami”.
Kontrakt pomiędzy Orlen i QatarEnergy na dostawy LNG funkcjonuje w formule DES, co oznacza, że to dostawca jest odpowiedzialny za dostarczenie ładunku do terminalu w Świnoujściu w uzgodnionym terminie. Orlen na bieżąco monitoruje sytuację na Morzu Czerwonym i pozostaje w stałym kontakcie z kontrahentem, aby w razie wystąpienia czynników mogących mieć wpływ na realizację dostaw LNG do terminalu w Świnoujściu niezwłocznie podjąć odpowiednie działania operacyjne, jak choćby dostosowanie harmonogramu dostaw. Zmiana trasy gazowców, może być takim czynnikiem, niemniej jednak nie stanowi to zagrożenia dla dostaw paliwa do gospodarstw domowych, małych i średnich przedsiębiorstw oraz dla przemysłu i energetyki
– przekazała Grupa Orlen dziennikarzowi Piotrowi Maciążkowi.
MD/źródło: Strefa Inwestorów