Mieszanie betonu, wylewanie do taczki na budowie.

Cement z Ukrainy zalewa Polskę. Branża chce limitów

29.05.2025
Dorian
Czas czytania: 2 minut/y

Polski przemysł cementowy stoi dziś przed ogromnym wyzwaniem. Z jednej strony mierzy się z kosztownymi regulacjami klimatycznymi Unii Europejskiej, z drugiej – z rosnącym napływem cementu z Ukrainy, który nie podlega tym samym rygorom. W efekcie krajowi producenci coraz głośniej alarmują o zagrożeniu dla rynku i apelują do Komisji Europejskiej o wprowadzenie limitów importowych.

Od 2019 roku import cementu z Ukrainy do Polski wzrósł niemal trzydziestokrotnie. Jak wskazują dane Centrum Analitycznego Izby Administracji Skarbowej, Ukraina z roku na rok wysyła do Polski coraz więcej tego surowca. Obecnie w Iwano-Frankiwsku powstaje nowa cementownia, której głównym celem ma być eksport do naszego kraju – rocznie nawet 4 miliony ton. To uderza w lokalne firmy, które nie tylko muszą rywalizować cenowo, ale też ponoszą koszty związane z europejskim systemem handlu emisjami (ETS), od których ukraińscy producenci są zwolnieni.

Cement należy do grupy tzw. produktów wysokoemisyjnych – jego produkcja wymaga spalania surowców w wysokich temperaturach, co generuje znaczne ilości dwutlenku węgla. W ramach polityki klimatycznej UE, producenci muszą kupować certyfikaty węglowe, które zwiększają koszty produkcji. Dla firm z Polski oznacza to milionowe obciążenia rocznie. Tymczasem ukraińskie cementownie – jako podmioty spoza UE – mogą oferować znacznie tańszy produkt, nie płacąc za emisję CO₂. Efekt? Nieuczciwa konkurencja, która coraz bardziej wypiera polskie produkty z rynku.

Polska branża cementowa to nie tylko produkcja – to także miejsca pracy i wpływy do budżetu. Obecnie działa u nas 12 cementowni w 8 województwach. Przemysł zatrudnia bezpośrednio 4 tysiące osób, a kolejne 24 tysiące znajduje zatrudnienie w sektorach powiązanych. Rocznie sektor ten odprowadza do budżetu państwa 3,2 miliarda złotych. Dalszy wzrost importu z Ukrainy może poważnie zachwiać tymi liczbami. Przedstawiciele polskich firm apelują o kontyngenty – roczne limity importu, które miałyby chronić unijny rynek przed zalewem taniego surowca z zewnątrz.

Jak zauważył Paweł Usiądek z Konfederacji, cement to już kolejny po zbożu, kukurydzy i sokach segment rynku, który tracimy na rzecz ukraińskiego eksportu.

Kolejny kawałek rynku został wydarty z rąk polskich producentów

– mówi. W obliczu poważnych konsekwencji dla tysięcy pracowników i całej gospodarki, apel przemysłu cementowego nie powinien być ignorowany. Czas na reakcję – zanim branża, która od lat budowała fundamenty polskiej infrastruktury, zacznie się sypać.

Masz temat, o którym powinniśmy napisać? Skontaktuj się z nami!
Opisujemy ciekawe sprawy nadsyłane przez naszych czytelników. Napisz do nas, opisz dokładnie fakty i prześlij wraz z ewentualnymi załącznikami na adres: redakcja@pkb24.pl.
REKLAMA
REKLAMA