Brakuje rąk do pracy w przemyśle zbrojeniowym. Pracowników mają przyciągnąć mieszkania
Środkowoeuropejska branża zbrojeniowa próbuje coraz to nowych metod, mających na celu ściągnięcie wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. Służyć ma temu budowa mieszkań dla pracowników a nawet oferowanie emerytom umów i pakietów socjalnych, aby wrócili i pomagali „nowym” – czytamy na ISBNews.
Producenci broni z Środkowej Europy po o raz pierwszy od upadku żelaznej kurtyny mają do czynienia z tak dużym popytem na ich produkty. Związane jest to z dwoma zjawiskami:
Pierwszym jest wojna ukraińska i pomoc dla Ukrainy, drugim – konieczność przezbrojenia i uzbrojenia na nowo sporych części sił Paktu Północnoatlantyckiego.
– pisze na łamach ISBNews Marek Meissner. Dotyczy to szczególnie polskich i czeskich producentów. To właśnie oni najsilniej borykają się wyzwaniami dotyczącymi rekrutacji i szkolenia nowych pracowników.
Na styku standardów
Polska i czeska zbrojeniówka zawdzięcza ten ogromny popyt temu, że produkuje broń i amunicję nie tylko w standardach zachodnich, ale również i poradzieckich.
STV Group, czeski producent amunicji i pocisków artyleryjskich, postawiło na budowę mieszkań dla nowych pracowników. Nowe osiedle ma powstać niedaleko największej fabryki firmy w Polickiej, czyli mniej więcej 200 kilometrów na południowy wschód od Pragi.
Na mieszkaniach firma nie poprzestaje. Zaczęła także oferować emerytowanym pracownikom posiłki w stołówce oraz umowy terminowe. Związane jest to z tym, że SVT Group wznowiła linie produkujące amunicję standardów poradzieckich (chodzi o kaliber 152 mm) i brakuje jej ludzi, którzy dobrze znają technologię jej produkcji.
Taka nieformalna wymiana pomysłów ma doskonały i natychmiastowy wpływ na wydajność procesów produkcyjnych, zwłaszcza gdy ponownie uruchamia się produkcję wyrobów, które od dawna nie były wytwarzane
– powiedział prezes firmy David Hac.
Według DSIA (które reprezentuje 160 czeskich firm z branży zbrojeniowej), eksport stanowi około 90 proc. produkcji broni i wyposażenia wojskowego. Z kolei aż 40 proc. eksportu stanowią dostawy sprzętu wojskowego na Ukrainę.
Starzeją się kadra
Zdaniem Jiriego Hynka coraz większy problem stanowi wiek pracowników. Przemysł zbrojeniowy potrzebuje odmłodzenia kadry, młodych pracowników z umiejętnościami technicznymi, dzięki którym będą wprowadzane do produkcji najnowsze generacje sprzętu i wyposażenia, zaś produkowana już broń – modyfikowana.
Mamy starzejącą się populację, starzejących się naukowców, programistów, innowatorów oraz wydziały nauk technicznych i przyrodniczych, co powoduje całkowity brak ludzi do wykorzystania. Potrzebujemy wzrostu, ale nie mamy skąd wziąć pracowników
– zauważył Hynek.
Czeski producent materiałów wybuchowych Explosia (znany z produkcji m.in. Semtexu) zatrudnia obecnie około 600 pracowników, a w zeszłym roku odnotował rekordowe przychody w wysokości 1,2 mld koron (czyli 55 mln dolarów). Z powodu braków kadrowych podjął decyzję o rozwinięciu współpracy z lokalnymi politechnikami i uniwersytetami. Prócz tego planuje też dalszą automatyzację, która ma za zadanie zrekompensować niedobory pracowników w firmie.
Z kolei Polska Grupa WB zatrudniająca ponad 2000 pracowników (602 mln złotych przychodów w 2022) od zeszłego roku zatrudnia na szerszą skalę kobiety na liniach montażowych. Jak podaje Marek Meissner, produkująca bezzałogowe drony i systemy rakietowe Grupa twierdzi, że przy precyzyjnych pracach montażowych kobiety sprawdzają się nawet lepiej od mężczyzn.
Przemysł zbrojeniowy cierpi z powodu niedoboru pracowników.
Zarówno polski jak i czeski przemysł zbrojeniowy to te sektory gospodarki swoich krajów, które najmocniej zostały dotknięte brakiem pracowników. Według danych Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem od połowy lat 80. do 2000 r. zatrudnienie w polskim przemyśle zbrojeniowym spadło o 76 proc..
Oczywiście potrzebne są surowce i zaopatrzenie, ale brak wykwalifikowanych pracowników jest obecnie głównym problemem hamującym rozwój produkcji
– powiedział agencji Reuters niezależny czeski analityk ds. obrony Lukas Visingr.
Zatrudniająca obecnie 18 tysięcy osób polska państwowa Grupa PGZ w przyszłym roku ma ruszyć z kampanią, której celem będzie przekonanie Polaków zatrudnionych w skandynawskich stoczniach do powrotu do kraju i uczestniczenia w budowie okrętów dla polskiej marynarki wojennej.
Sytuacja geopolityczna umożliwiła uruchomienie największych projektów zbrojeniowych w historii Grupy, co oznacza, że zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników dramatycznie wzrosło
– zauważył Zaborek, szef działu kadr Grupy PGZ.
Zarówno Polska jak i Czechy rozpoczęły również rozmowy na temat zatrudnienia w przemyśle zbrojeniowym części z ukraińskich uchodźców. Problem stanowi jednak to, że większość z uchodźców to kobiety i dzieci, a większość kobiet już pracuje, przede wszystkim w handlu i gastronomii.
Polska i czeska broń w rękach Ukraińców
W ubiegłym roku Polska i Czechy odpowiadały za ponad 20 proc. całkowitego ukraińskiego importu broni – podaje Sztokholmski Międzynarodowy Instytut Badań nad Pokojem,
Jak poinformował rząd Republiki Czeskiej, w ciągu pierwszych 12 miesięcy wojny kraj ten wysłał na Ukrainę dostawy wojskowe o wartości 1,84 mld dolarów – w tym m.in. 89 czołgów, 226 pojazdów opancerzonych, 38 haubic wraz z systemami obrony powietrznej, a także helikoptery, amunicję i rakiety.
Według czeskiego resortuobrony, aktualnie największe zapotrzebowanie ze strony Ukrainy dotyczy amunicji kalibrów 152 i 122 mm do broni z czasów radzieckich, a także artylerii zachodniego standardu, granatników przeciwpancernych i amunicji do czołgów.
MD/źródło: ISB News